Archonci to nieboskie koncentracje sił astralnych, które człowiek sam powołał do życia, przez całe wieki codziennie karmiąc je swoimi myślami i emocjami, aż stały się tak silne, że zdobyły nad nim władzę. Na małą i dużą skalę. Eony zaś to chmury archontów wibrujących z jednakową częstotliwością, dysponujące władzą, spod której niemal nie można się wyzwolić. Nie bez powodu często mówi się, że człowiek nie żyje, lecz jest żyty.
Sami wciąż codziennie przyczyniamy się do tworzenia i wzmacniania tych sił przez wszelkiego rodzaju fanatyzm, przez swoje uprzedzenia i lęki, ale także przez czczenie bożków i kult idoli, jakimi są dla nas często sportowcy i aktorzy. W swej książce „Przerwane Życie”
Uprzytomnijmy sobie, że każdy atom nienawiści, który dodamy do tego świata, czyni go jeszcze bardziej niegościnnym, niż jest.
Gdy jesteśmy tego świadomi, możemy odpowiednio postępować.
Istnieją globalne przemiany elektromagnetyczne, spowodowane przez ludzkość, które doprowadzają nasze pole życiowe do coraz większej dysharmonii i kryzysu oraz do granicy, do której zdajemy się coraz bardziej przybliżać.
W chwili obecnej chodzi o zrozumienie, w jakiej kondycji znajduje się świat i my sami. W rozmowie z filozofem Adem Verbruggem, belgijski psycholog, profesor Mattias Desmet
Profesor Desmet zauważa, że coraz większa liczba jego studentów cierpi na syndrom wypalenia. W ten sposób stworzony został podatny grunt dla skupiania się na szukaniu winnego i dla lęku przed pandemią. Ten lęk sprawia, że demokratyczną władzę przekazuje się w ręce ekspertów, którzy zamiast uspokajać ludzi, jeszcze podsycają ich lęk i powstaje błędne koło. Walka ze wspólnym wrogiem przywraca ludziom pewne poczucie sensu, czy celu w życiu, ale przyczynia się do bardzo niebezpiecznej kreacji zbiorowej, w wyniku której powstają masy odporne na wszelkie kontrargumenty, które po prostu nie mają szans się przebić, jak twierdzi profesor.
Ale z nami nie musi tak być. Nie musimy ulegać globalnej hipnozie strachu, ani bezwolnie pozwalać, by ktoś mącił nam w głowie i otumaniał nas. Jeśli pozostajemy przebudzeni i czujni, mamy moc wyzwolenia się spod wpływu archontów i eonów, i świadomego podążania za światłem miłości.
Jeśli przyszedłeś przygotowany, nie lękaj się.
– mówi „Głos Ciszy”
Oddaliłeś się od przedmiotów zmysłowych, przebyłeś „Ścieżkę widzenia”, „Ścieżkę słyszenia” i stoisz w świetle Wiedzy. (…) Zaprawdę potężny jest taki człowiek.
Przyjrzyjmy się teraz, skąd możemy czerpać taką moc.
Moc innego porządku
Po przeanalizowaniu ziemskiej władzy i mocy w jej różnorodnych przejawach, docieramy do mocy całkowicie innego porządku; do omnipotencji Boga. Jest to koncepcja tak wielka i nieziemska, że nie jesteśmy w stanie jej pojąć. Dlatego mamy tendencję do spłycania jej, umniejszania i sprowadzania do naszej zwykłej ziemskiej mocy i władzy, którą znamy, w którą możemy zwątpić, albo nawet odrzucić. Ale to tylko potęguje chaos.
Czegoś z tej omnipotencji możemy posmakować tylko wtedy, gdy dojrzejemy do zrozumienia, że istnieje Plan. Tak, istnieje plan prowadzenia ziemskiej ludzkości na jej ścieżce do wzniesienia świadomości. Wszystko jest mu podporządkowane, ten plan jest boską omnipotencją, nawet jeśli wszystko, co dzieje się z obecną ludzką świadomością, wydaje się z początku całkowicie niezrozumiałe. Chodzi jednak o to, aby człowiek uświadomił sobie tę boską omnipotencję, oraz miejsce, jakie w niej zajmuje.
Ja rzekłem: jesteście bogami (J 10: 34)
Wracamy więc do początku tego artykułu, który opisuje, jak przewodnicy urzeczywistniali ten plan, pracując początkowo dla ludzkości, następnie z ludzkością, by wreszcie zacząć działać poprzez ludzkość. Na tym etapie jesteśmy obecnie: poprzez ludzkość, poprzez nas musi wzrastać świadomość. Osiągnęliśmy punkt, w którym dokonuje się skok świadomości. Punkt, w którym zaczynamy rozumieć, że nie chodzi o ego, ale o ukryty w nas, nieśmiertelny pierwiastek duszy; że musimy stać się miłością, że mamy moc, aby zrobić ten krok z pomocą i pod przewodnictwem wszechmocy Boga. Wers 33 księgi Tao Te King
Kto pokonuje wroga, jest silny. Kto pokonuje siebie, jest wszechmocny.
Od tego się zaczyna, od przezwyciężania siebie. Wei-wu-wei, naucza Lao Tsy: czyń nie-czynienie. Praktykuj endurę, mówią różokrzyżowcy, naśladując katarów. Stań się pustym: opróżnij się z wszelkich ziemskich pragnień, uwolnij się od wszelkich astralnych zawirowań. Stań się cichym, ponieważ głęboko przeżywana wewnętrzna cisza jest językiem duszy. Wówczas przemawia Głos Ciszy.
Nasza tęsknota za prawdziwą szlachetnością, za boskością, to nasz napęd. Od niej wszystko się zaczyna (…) Musimy stać się tak niezależni od rzeczy materialnych, by w każdych okolicznościach, duch mógł zawsze iść swoją drogą i kontynuować swoją pracę.
(Etty Hillesum)