Wewnętrzna przestrzeń

"Przestrzeń nie istnieje, trzeba ją stworzyć." Alberto Giacometti

Wewnętrzna przestrzeń

Tak jak istnieje przestrzeń fizyczna, materialna, mierzalna, wypełniona przedmiotami i istotami żywymi, kolorami i dźwiękami, tak istnieje przestrzeń psychiczna, niematerialna, wypełniona obrazami, ideami, wspomnieniami, fantazjami, projektami. Tej drugiej nie da się zmierzyć w kategoriach odległości czy wagi, ale w kategoriach intensywności, siły i energii.

Istnieje również przestrzeń duchowa, leżąca u podstaw dwóch pozostałych. Wyróżnia się ona tym, że nie jest postrzegalna zmysłami ani zdolnościami emocjonalnymi czy umysłowymi. Wymyka się wszelkim miarom formy i intensywności.

Te trzy „przestrzenie” współistnieją, nakładają się na siebie i wzajemnie przenikają. To, czy jesteśmy podatni na jedną z nich bardziej niż na inne, zależy od jakości naszej świadomości, jej pokrewieństwa z tą konkretną przestrzenią. Przestrzeń ta staje się uprzywilejowanym domem naszej świadomości, miejscem, w którym „przebywa” ona przez większość czasu.

Przestrzeń duchowa, o której tu mówimy, różni się od znanych nam przestrzeni materialnych i psychicznych w taki sam sposób, w jaki splot gobelinu różni się od wzorów i kolorów pojawiających się na gobelinie, choć jest z nimi ściśle związany. Przestrzeń duchowa jest fundamentalna, zasadnicza, uprzednia w stosunku do wszelkich przejawów materialnych i niematerialnych. To w tej przestrzeni poruszają się, świadomie lub nie, przedmioty i istoty, myśli i emocje. W niej też pojawiają się i znikają. Jest ona twórcą i niszczycielem wszystkiego.

Jak możemy dostrzec to, co fundamentalne, istotne? Jak możemy wejść w kontakt z tym, co odczuwamy jako istotę życia i świadomości? Czy coś takiego w ogóle istnieje, czy też jest to tylko spekulacja, czysto pojęciowy ideał, niespójne marzenie?

Wyobraź sobie, że wchodzisz do mieszkania na drugim piętrze. Podłoga jest zaśmiecona tak wieloma przedmiotami, że nie możesz jej zobaczyć ani postawić na niej stopy. Przechodzisz, jak tylko możesz, nad stertą różnych przedmiotów; idziesz z jednego pokoju do drugiego, ale wszędzie jest to samo, ten sam spektakl, tak samo trudne i niestabilne przejście. Czy będziesz wątpił w istnienie podłogi, ziemi, nawet jeśli jest ona dla ciebie niewidoczna? Czy pomyślisz, że mnóstwo nagromadzonych przedmiotów utrzymuje się na powierzchni, jakby w magicznym stanie nieważkości, który nie pozwala im runąć na głowy sąsiadów poniżej? Nie, oczywiście, że nie: Wiesz, że jest podłoga (betonowa płyta czy jakakolwiek inna); jest ona tylko bardzo zagracona.

Podobnie jest ze świadomością: podstawy naszej świadomości, jej istota poprzedzająca myśli, pojęcia, obrazy, słowa, nie są dla nas oczywiste i jasne, ponieważ przestrzeń naszej świadomości jest zagracona, nasycona wspomnieniami i afektami, szczęśliwymi wydarzeniami i traumami, opiniami i interpretacjami, pewnikami i wątpliwościami. Te pojęciowe „obiekty” i obrazy gromadziły się bezwiednie przez całe życie, podczas przyjemnych lub bolesnych doświadczeń. Do tego dochodzą wrażenia, pojęcia i obrazy naszych przodków, kultury, rasy, ewentualnej religii, wszystkie te rzeczy, które dzielimy z milionami innych ludzi, którzy też je noszą; wszystkie te rzeczy, które liczą sobie wieki, a nawet tysiąclecia.

Potem przychodzi moment krytyczny, kiedy te wszystkie psycho-mentalne śmieci obciążają cię, ba, stają się nie do zniesienia; moment nasycenia, kiedy nie możesz już z tym oddychać ani żyć. Wtedy pojawia się dla ciebie i w tobie pytanie o pierwotny „grunt”, o samą istotę świadomości. Pojawia się ono wraz z ogromnym, intensywnym pragnieniem wyzwolenia, uzyskania przestrzeni.

Co wtedy zrobisz? To proste i oczywiste: weźmiesz jeden po drugim przedmioty nagromadzone w pierwszym pokoju i pozbędziesz się ich, aż podłoga w całym mieszkaniu stanie się znów widoczna, oczyszczona. W miarę jak będziesz to robił, pierwsze przedmioty, które będą widoczne, to te, które pojawiły się w ostatnim czasie pod wpływem wydarzeń i sytuacji życiowych – te, które znajdują się na samej górze stosu. Następnie, stopniowo, w miarę porządkowania pokoju, na światło dzienne będą wychodziły starsze przedmioty, od dawna zakopane pod śmieciami. Czasami trzeba będzie rozplątać kilka z nich, z których wszystkie są mocno ze sobą powiązane. Do tego wszystkiego będziesz potrzebował cierpliwości i wytrwałości, a przede wszystkim będziesz musiał utrzymać żywy i nienaruszony płomień tego potężnego pragnienia, które popchnęło cię do podjęcia tej trudnej pracy wewnętrznej. To będzie twoje „paliwo” podczas całego procesu.

Proces oczyszczania wspomnień jest także gigantyczną inwentaryzacją; prowadzi do świadomego odkrycia wszystkich pozostałości, odpadów, które pozostawił w tobie bagaż doświadczeń, przez które przeszedłeś. Już nie przeżywasz tych cierpień biernie: chwytasz je, rozpoznajesz i pozbywasz się ich z całą jasnością. Ten proces „czyszczenia”, usuwania bałaganu ma swoją nazwę: samopoznanie. Z naszej istoty, z naszego życia, możemy usunąć tylko to, co rozpoznaliśmy w pełnym świetle świadomości. To, co pozostaje ukryte, pozostaje na swoim miejscu i działa (a raczej zmusza nas do działania!) bez naszej wiedzy.

W miarę jak postępuje twoja wewnętrzna praca nad poznaniem i neutralizacją, przestrzeń wewnątrz ciebie staje się większa, swobodniejsza, jaśniejsza. Rzeczy, wydarzenia, sytuacje stają się jaśniejsze, prostsze i bardziej pogodne. Twoje palące pragnienie, które tliło się pod popiołem przyzwyczajenia, roznieca się jak radosny płomień, i twoja siła wzrasta.

Ostatnie przedmioty leżące jeszcze na ziemi (a raczej pierwsze warstwy osadów) są najstarsze. Są ciężkie, zardzewiałe lub przeżarte przez robaki; ich usuwanie jest powolne, wymaga delikatności. Na szczęście twoja energia uwalnia się w miarę, jak ziemia stopniowo się odsłania. Coś z niej emanuje: czysta siła, niewypowiedziane piękno, urzeczywistnienie twojego najgłębszego pragnienia wewnętrznego życia i światła.

Stopniowo „tracisz”, choć dobrowolnie i świadomie, wszystkie te obiekty psycho-mentalne, które stanowiły o twojej tożsamości, o twoim ego. Ta nowa sytuacja jest niekomfortowa i destabilizująca. Ale odzyskana przestrzeń i związana z nią wolność przykrywają ten powierzchowny dyskomfort płaszczem spokoju i współczucia. Pustka stopniowo staje się twoją tożsamością, zarówno nową, jak i pierwotną, twoją prawdziwą tożsamością, niezmienną, niepodlegającą zmianie, ponieważ nie ma ona celu, koloru ani substancji.

Musisz jeszcze wyszorować samą podłogę, pokrytą grubą warstwą kurzu i brudu. Z radością, że wreszcie czujesz ją pod stopami, solidną i stabilną, bierzesz się do pracy. I wtedy pojawia się cud: z tej oczyszczonej i umytej podłogi promieniuje intensywne światło, niezmierzona energia, piękna, niezwyciężona, nieograniczona. Ogarnia ona wszystko: ściany, podłogę, mieszkanie, cały dom i ciebie samego. Ostateczny cel życia, ten sam, który obudził w tobie pragnienie pozbycia się wszystkich początkowych śmieci, został osiągnięty: już nie jesteś i jesteś wszystkim!

Print Friendly, PDF & Email

Udostępnij ten artykuł

Informacje o wpisie

Data: 20 listopada, 2021
Autor: Jean Bousquet (Switzerland)

Ilustracja: