Osobista podróż wakacyjna przez Wyspy Alandzkie, Helsinki, południową i środkową Finlandię
Każde dzieło Jana Sibeliusa jest wyjątkowe. Żadne nie przypomina prac wcześniejszych kompozytorów. Nigdy wcześniej nie pojawił się podobny styl ani swoboda tworzenia. Jego techniki kompozytorskie nie podlegają krytyce. Można tutaj mówić tylko o geniuszu. Według niego muzyka zaczyna się tam, gdzie kończą się słowa. W pewnym sensie stworzył on podstawy muzyki fińskiej.
Fińskość wylewa się z melodii i tajemniczych dzieł Sibeliusa. Krajobraz jest pełen dźwięków; szumią lasy, a wśród brzóz i iglaków pobłyskują jagody. W sercu pojawiają się dzikie łąki, wrzosowiska, bagna i bezkres krajobrazu. Stada gęsi wznoszą się z potężnymi uderzeniami skrzydeł nad ciemnymi jeziorami. Niezmierzone głębie ukrywają się przed wzrokiem obserwatora. Czarne, zimne jeziora przeplatają się tajemniczo ze wzgórzami i lasami. Lekkie chmury przechodzą w gęstą mgłę i delikatny deszcz, a olśniewający błękit nieba zmienia jeziora w błękitne oazy.
Powoli posuwamy się naprzód, pośród nieustannie zmieniającego się krajobrazu, szybując wśród pięknej natury, wysuniętych daleko archipelagów, skał i pozostałości epoki lodowcowej. Archipelag wysp na Morzu Bałtyckim rozrasta się z roku na rok, wyspy stają się coraz większe. Za kilka tysiącleci przez środek dzisiejszego Bałtyku prowadzić będzie ścieżka do Szwecji. Budzą się meteorytowe kratery sprzed milionów lat, osadzone w kamieniu labirynty, mitologie i tajemnice przeszłości. Obrazy te ożywają w symfonicznych dziełach Sibeliusa.
Głęboko w serce zapadają niesłyszane wcześniej dźwięki, muzyka wyjątkowego kompozytora wyrażająca tęsknotę za domem, połączeniem, pragnienie przezwyciężenia obcej dominacji, wołanie duszy o wolność. Finlandia Sibeliusa promienieje uroczyście, duchowo, a także politycznie. „Wewnętrzna melodia” Finlandii towarzyszy wielu tekstom:
– Hymn Finlandii: Oi maamme, Suomi, synnyinmaa (O ojczyzno, ujrzyj jasne skrzydła poranka)
– Nigdy nie będzie takiego lata…
– Hymn angielski: Bądź cicha, duszo moja
– Muzyka do filmu Szklana pułapka 2 z Brucem Willisem
– Hymn Hermesa Trismegistosa: „Święty jest Bóg, Ojciec Wszechrzeczy. Święty jest Bóg, którego Wola dokonuje się Jego własnymi siłami. Święty jest Bóg, który pragnie być poznany i będzie poznany przez tych, którzy do Niego należą. Święty jesteś Ty, który Słowem wszystko powołałeś do istnienia. Święty jesteś Ty, na obraz którego powstała cała wszechnatura. Święty jesteś Ty, którego natura w żadnej mierze nie stworzyła. Święty jesteś Ty, potężniejszy od wszystkich potęg. Święty jesteś Ty, doskonalszy od wszystkiego, co istnieje. Święty jesteś Ty, wznioślejszy ponad wszelką chwałę”.
Każdy, kto udaje się w podróż przez Finlandię powinien zabrać ze sobą muzykę Sibeliusa. W ten sposób podróż może przekształcić się w wewnętrzną podróż duszy. Muzyka Jana Sibeliusa wybrzmiewa wyraźnie i w wyjątkowy sposób, a jeśli nadal brakować będzie trzeciego wymiaru, to uzupełnią go obrazy fińskiego malarza Akseli Gallen-Kallela, który w niezrównany sposób uchwycił mitologię Finlandii.
Fizyka duszy
Czy Jan Sebastian Bach zmarł nad niedokończonym dziełem Die Kunst der Fuge (Sztuka Fugi) BWV 1080, czy może bliższa prawdzie jest inna legenda?
Mistrz stracił wzrok w wyniku niewłaściwej opieki medycznej i nieudanej operacji oka. Dla tego niestrudzonego twórcy najwspanialszych dzieł muzycznych cierpienie było prawie nie do zniesienia. Nie mógł już zapisywać nut, a nie mogąc widzieć, siedział w fotelu i wsłuchiwał się w odgłosy otoczenia – radosne krzyki dzieci z pobliskiej szkoły, dźwięk nożyc wydawany przez zajęte szyciem żonę i córkę, odgłosy robót ulicznych; walenie młotem, piłowanie, uderzenia siekierą.
Bach odchylił się do tyłu i wsłuchiwał się w odgłosy budzącego się do życia świata. Jedynie dzięki swojemu słuchowi życie mogło odnaleźć drogę do jego duszy. Siedzący przy instrumencie uczeń nagle zagrał fałszywy ton. „A fe, to kwinta!” Chłopiec zamarł w oczekiwaniu na krytykę Bacha. Ten równie zaskoczony powoli otworzył oczy. „Światło! Światło! Znowu widzę!” – wykrzyknął. Inni wpatrywali się w niego z niedowierzaniem, ale Bach znowu zaczął widzieć. Tysiące melodii skumulowało się w jego duszy, przepełnionej muzyką. Wyszedł z córką na zewnątrz, by zaczerpnąć świeżego powietrza i wtedy doznał poważnego udaru. Wniesiono go z powrotem do domu. Lekarze nie dawali mu szans. Jego mowa stała się bezładna, palce poruszały się jakby grał na klawesynie. Zięć Bacha Altnikol dość mechanicznie uderzał w klawisze fortepianu, podczas gdy energia twórcza Bacha popłynęła przez niego raz jeszcze. Wydawało się, jakby słuchał nieziemskiej muzyki, organowego chorału z przeszłości: „Kiedy jesteśmy w największej udręce”. Życie było już za nim, ale pozostał jeszcze jeden krok. Zwrócił się do Altnikola: Zanotuj tytuł i pisz: „Przed tron Twój kroczę” (BWV 668). I Bach podyktował mu nowy chorał, który swym podniosłym tonem wzrusza do łez:
Przed tron Twój kroczę
O Boże, i błagam w pokorze:
Łaskawego oblicza Swego
Nie odwracaj ode mnie
Grzesznika biednego!
Organy zagrzmiały w całkowitym przerażeniu. „Zasłona świątyni” rozdarła się na dwoje. Rozległ się śpiew anielski Gloria in excelsis Deo, niebo wypełniło się radosnym dźwiękiem. A rodzina stała przy łożu śmierci płacząc, nieświadoma jego ostatecznego szczęścia. Potem zapanował głęboki spokój.
Bach znał fizykę dźwięku, jego matematykę, jego liczbową strukturę i magię liczb. Wyobraźnią stworzył swój najgłębszy język. Filozof Gottfried Wilhelm Leibniz napisał w czasach Bacha: „Muzyka jest nieświadomą arytmetyką”. Bach nie był kompozytorem, który tworzył swoje utwory muzyczne. Nie, jego umysł sięgał do przestrzeni dusz nieznanych nikomu innemu. Potrafił dotrzeć do obszarów niewerbalnych, aby wziąć stamtąd najwyższe dobra, i aby dzielić się nimi z bliźnimi i przekazać je potomnym.
Bach postrzegał świat jako jedność w stworzonej przez Boga wieczności. Odszukał duchowe rejony tej wieczności i był w stanie uczynić namacalnym to, co nieznane. Znalazł „kamień filozoficzny”, nadał mu brzmienie i przekazał nam odbicie wieczności. To nie jest tylko muzyka, która zabrzmi i ulotni się po chwili. Nie, to wyjątkowa polifonia sztuki życia.
Jan Sebastian Bach nie był pracoholikiem, który w poważnym skupieniu nieprzerwanie tworzył muzykę. Nie, Bach był niezwykle sympatycznym i pełnym humoru człowiekiem, który cenił życie rodzinne. Z małżeństwa z Marią Barbarą miał siedmioro dzieci. Po jej przedwczesnej śmierci ożenił się z Anną Magdaleną, z którą miał jeszcze 13 dzieci. Dom Bacha był miejscem miłości i żywiołowej radości życia oraz niekończącego się muzycznego szaleństwa. Przy tym wszystkim jego spuścizna jest ogromna. Napisał ponad 1000 dzieł, w większości złożonych kompozycji, które zachowały się dla potomności. Samych kantat przetrwało do naszych czasów 200, a setki z nich podobno zaginęły.
Jeśli jego dzieło Die Kunst der Fuge (Sztuka Fugi), BWV 1080 ma być jego ostatnim, to są również ku temu istotne powody. W ogromnym wachlarzu jego kompozycji, od prostego utworu wokalnego (Willst du dein Herz mir schenken, BWV 518 ) po obszerne oratoria i msze, znajdujemy ogrom złożoności, zawiłych problemów dotyczących świata takich jak:
• Wielki Wybuch i czarna dziura jednocześnie, niezrozumiały akt tworzenia
• Za muzyczną materią kryje się antymateria
• Czy teorię splątania Wernera Heisenberga przewidziano już w XVIII wieku?
• Forma i emocje
• Piękno tworzenia dźwięku
• Raj i wygnanie jednocześnie
• Na wyżynach duszy dzieło urywa się niedokończone tematem opartym na dźwiękach B-A-C-H.
Być może dusza stale pragnie pokoju, który może jej przynieść ukojenie, na przykład:
• Aria z Wariacji Goldbergowskich, BWV 988
• Preludia i Fugi z Das Wohltemperierte Klavier (Dobrze nastrojony fortepian), BWV 846
• Jesus bleibet meine Freude, BWV 147
• Wie soll ich dich empfangen, BWV 248 (Oratorium na Boże Narodzenie)