Kryzys w okresie między dwiema epokami

Warunki naszych czasów prowadzą do rozwidlenia dróg

Kryzys w okresie między dwiema epokami

PODCAST

Człowiek ma dwojaką naturę. Stykają się w nim dwa światy. Żyje w świecie fizycznym, lecz codziennie otrzymuje impulsy ze świata duchowego. Jego życie toczy się więc w polu napięcia między dwoma całkowicie od siebie odmiennymi rozwojami. Od chwili narodzin jego ciało zaczyna się starzeć. Jest ono żywym, samoorganizującym się systemem, który wchodzi w interakcje ze środowiskiem, gromadzi doświadczenia i powoli traci energię. Ale na poziomie duchowym proces ten jest dokładnie odwrotny. Gdy płynące duchowe impulsy są przyjmowane i wdrażane, to człowiek wewnętrznie staje się młodszy. Biblia mówi o tym: „Jeśli nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”. Znaczenia zjawisk takich jak kryzys, choroba i uzdrowienie różnią się w zależności od tego, z perspektywy której ścieżki na nie patrzymy.

„Nie ma życia bez kryzysu” – to typowe doświadczenie wielu ludzi. Kryzysy są doświadczane na bardzo różne sposoby. Typowymi dla naszych czasów kryzysami są te, które dotykają większość ludzi w wyniku globalnego rozprzestrzeniania się informacji. Inicjatywy pokojowe, debata ekologiczna czy ruchy takie jak „Black Lives Matter” w bardzo krótkim czasie wywołują reakcje na skalę globalną.

Ciągłe poszukiwanie równowagi

Innymi częstymi kryzysami są choroby ciała. Grecki lekarz Hipokrates, który żył 400 lat przed narodzinami Chrystusa, a jego filozofia inspiruje do dziś, zdawał sobie sprawę z tego, jak silny wpływ na aktualną w jego czasach wiedzę o chorobach i ich leczeniu miały przesądy. Dzięki trzeźwej obserwacji objawów, oddzielił on chorobę od przesądów i zapoczątkował racjonalną sztukę leczenia.

Dla niego choroby były wynikiem braku równowagi. Postrzegał objawy jako próbę jej przywrócenia przez organizm. Choroba była wyrazem mechanizmów samouzdrawiających organizmu, które należało wspierać. Kiedy ciało jest w pełni swoich sił, to podobnie jak obracający się z dużą prędkością dziecięcy bączek, trudno jest wybić je z równowagi. Jeśli jego prędkość obrotowa zaczyna spadać i bączek zaczyna się chwiać, to łatwiej mu utracić kurs. Podobnie jak bączek, ludzkie ciało zawsze dąży do harmonii i równowagi. Jest to złożony system, a wiele z jego samoorganizujących się i samoregulujących mechanizmów wciąż pozostaje dla nas nieznanych.

Przyjrzyjmy się bardzo prostym układom równowagi. Jednym z podstawowych pojęć termodynamiki są struktury dyssypatywne. Są to roztwory związków chemicznych, które oddziałują na siebie i rozwijają stabilne wzorce reakcji. Aby zachować równowagę i stabilność, a zatem „zdrowie”, niezbędna jest ciągła nieodwracalna wymiana energii z otoczeniem. Stany nierównowagi, „kryzysy”, powodują, że struktury te spontanicznie porządkują się na nowo, samoorganizują w kierunku nowego stanu równowagi.

Obecnie doświadczamy tego, że ludzkość, podobnie jak struktury dyssypatywne, tworzy wzorzec reakcji, który kosztuje Ziemię więcej energii, niż może ona wyprodukować w zdrowym stanie. Powoduje to kryzysy, w których wzorce się zmieniają, a cały system dąży do nowych stanów równowagi.

Życie oznacza samoorganizację i adaptację do stale zmieniających się warunków. Kryzys i nowa równowaga nieustannie następują jedno po drugim. Równowaga jest stanem statycznym bez zewnętrznych zmian. Jest nieosiągalna, chyba że wszystkie zaangażowane cząstki materii zostaną całkowicie rozpuszczone. Wszystko, co żyje, od organizmów jednokomórkowych po systemy planetarne, podlega procesowi ciągłej adaptacji. W przypadku wszechświata większość naukowców zakłada, że wszystko zaczęło się od „wielkiego wybuchu” i pewnego dnia zakończy się „śmiercią cieplną” i osiągnięciem absolutnej równowagi.

Patrząc na człowieka, jego narodziny można porównać do wielkiego wybuchu, a ostateczne rozpuszczenie ciała materialnego do śmierci cieplnej. Pomiędzy kryzysami a stanami równowagi przeżywa on swoje życie.

Kto tworzy nowe warunki?

Fizyk Ilya Prigogine odkrył, że struktury dyssypatywne zmieniają się, gdy zmieniają się ramy ich istnienia. A co zmienia ramy istnienia ludzkości? Do pewnego stopnia czynią to sami ludzie, z ich duchem wynalazczości i szeroką gamą potrzeb. Epoka antropocenu uznawana jest za nowy okres w historii Ziemi. Innym czynnikiem zmieniającym może być również tajemnicza siła, która wprawia w ruch cały wszechświat.

Fizyk Max Planck podsumował związek między nauką, filozofią a religią w następujących słowach:

Jako fizyk, który poświęcił całe swoje życie nauce i badaniu materii, z pewnością jestem wolny od podejrzeń o bycie marzycielem. Moje badania nad atomem pozwalają mi z całą pewnością stwierdzić, że materia sama w sobie nie istnieje. Cała materia powstaje i istnieje tylko dzięki sile, która wprawia cząsteczki atomowe w drgania i utrzymuje je razem, tworząc najmniejszy układ słoneczny we wszechświecie. Ponieważ jednak w całym wszechświecie nie istnieje żadna fizyczna siła, która byłaby inteligentna i wieczna (i dlatego ludzkości nie udało się dotąd wynaleźć upragnionego perpetuum mobile), dlatego musimy założyć, że siłą tą jest świadomy, inteligentny duch. Duch ten jest źródłem wszelkiej materii.

I dalej:

Tym, co realne, prawdziwe i rzeczywiste nie jest widzialna i przemijająca materia. Bez ducha materia w ogóle by nie istniała. Tym, co prawdziwe, jest nieśmiertelny, niewidzialny duch. W filozofii i religii ta duchowa rzeczywistość stoi na początku wszelkich rozważań, zaś dla naukowca często pojawia się ona dopiero na końcu jego badań.

Teozofka i pisarka Alice Bailey, która żyła mniej więcej w tym samym czasie co Max Planck, rozpatrywała naukę raczej z perspektywy filozofii i teozofii. W swoim Traktacie o siedmiu promieniach przedstawiła pogląd, który rzuca więcej światła na działanie tego niewidzialnego ducha. Opisuje, jak z transcendencji, nazwanej przez Plancka pierwotną przyczyną, wyłaniają się wzorce promieniowania, które pozwalają wyjaśnić zmiany ducha czasu. Wzorce te nie są statyczne, ale stale się zmieniają i nieustannie tworzą nową atmosferę życia, do której ludzkość musi się dostosowywać. Adaptacja ta zazwyczaj odbywa się poprzez kryzysy.

Z astrofizycznego punktu widzenia historia ludzkości dzieli się na wielkie okresy czasu, w których podstawowy wzorzec promieniowania pozostaje względnie stały. Obecnie opuszczamy Erę Ryb i znajdujemy się pod pierwszymi wpływami Ery Wodnika.

W okresie między dwiema epokami

Charakterystyczne dla naszych czasów jest to, że stare wartości, które dotychczas kształtowały nasz rozwój, tracą swą moc, a rozwijają się przestrzenie nowych wartości. Przez pewien czas żyjemy w „rozłamie” między dwiema epokami, w którym nic już naprawdę nie daje oparcia. „Stare” odchodzi, a „nowego” jeszcze nie widać. Nic dziwnego, że nasze czasy są wstrząsane kryzysami i dla części ludzkości niosą ze sobą wiele niepewności i strachu, lecz dla innej części dają przestrzeń dla nowych pomysłów. Życie w takich czasach jest ekscytujące. Wiele objawów tego kryzysu jest odczuwanych jako choroby, które należy wyleczyć. Codziennie w prasie pojawia się termin „chore społeczeństwo”. Armia terapeutów poszukuje sposobów leczenia często zagadkowych chorób na polu fizycznym, psychologicznym i społecznym.

Filozof i polityk Alexandre Kojève, który w latach trzydziestych XX wieku wykładał filozofię heglowską w Paryżu, ukuł koncepcję człowieka jako zwierzęcia posthistorycznego, żyjącego w „wiecznej teraźniejszości”. Mówił o „bańce wieczności”, aby scharakteryzować atmosferę między dwiema epokami.

Typowe dla dotychczasowego świata polaryzacje słabną lub całkowicie zanikają. W polaryzacji między mężczyzną i kobietą pojawia się pojęcie „gender”, a nasze społeczeństwo w wielu miejscach nabiera androgynicznego charakteru.

Polaryzacje polityczne również ulegają szybkim zmianom. Koncepcja „bańki wieczności” Kojève’a jasno pokazuje, że w takiej przejściowej fazie, w której rozluźnił się uścisk zbiorowych wzorców zachowań, rzeczy wieczne łatwiej przenikają do człowieka. Pojawia się marzenie o nieustannym rozwoju od chwały do chwały. W materii pojawia się to, co jest możliwe tylko w sferze ducha. Bańka wieczności Kojève’a to „rzeczywistość” między dwiema epokami, która powoli dobiega końca, ponieważ natury duchowej nie da się urzeczywistnić w materialnym świecie.

Odwieczna polaryzacja

Podwójność natury ludzkiej staje się szczególnie wyraźna w czasach takich jak nasze. Jest to jedna z odwiecznych polaryzacji. Doświadczamy ogromnego napięcia między duchowo-emocjonalnym a materialno-emocjonalnym aspektem nas samych. Czy można konstruktywnie wykorzystać to napięcie?

Materialno-emocjonalny aspekt człowieka wydaje się słabnąć, a jego intensywny wpływ na materię ulega zahamowaniu. Materia wkracza do świadomości jako coś odrębnego, pozbawionego historii. Kto nie zatrzymuje się na tym etapie, kto stara się uczynić swe życie jak najbardziej przyjemnym i komfortowym, i utrzymać je na osiągniętym poziomie,  popada w kryzysy, jakich obecnie często doświadczamy. Możliwe, że ich prawdziwą przyczyną  jest duchowo-emocjonalny aspekt człowieka, lecz nie jest to uświadomione. Chociaż akcentuje się on silnie w obecnym duchu czasu, to nie osiąga prawdziwej świadomości, dopóki uwięziony jest w świecie materialnym. Stara się wyprowadzić człowieka z materialno-emocjonalnego starzenia, by mógł zanurzyć się w duchowym Źródle Młodości.

Istnieją więc dwa kierunki rozwoju, które biegną w przeciwnych kierunkach. Świat materialny podąża za prawem entropii i starzenia się. Nieustannie poszukuje nowej równowagi pod wpływem zużywających się sił energetycznych.

Z duchowego punktu widzenia rozwój działa wbrew entropii i sprawia, że człowiek o dążeniach duchowych staje się wewnętrznie młodszy. Doświadcza on ducha jako źródła młodości.

Na obu tych ścieżkach istnieje ciągła zmiana między kryzysem a równowagą. Każda nowa równowaga rozwija się stopniowo, a pojawiające się w międzyczasie kryzysy są fazami uzdrowienia i poznania. Po stronie materialnej prowadzi to do uświadomienia  przemijalności wszystkiego co żyje, a w strukturze duchowej prowadzi człowieka do świadomości jedności ze wszystkim, co istnieje i co nie istnieje.

Uzdrowienie w sensie fizycznym oznacza pozostanie elastycznym i zdolnym do adaptacji oraz ciągłe wzmacnianie tej elastyczności przez mądre podejście do życia. Starzenie się i śmierć są nieodłączną częścią życia. W sensie duchowym oznacza to elastyczność, która prowadzi do jedności z tym co bosko-duchowe, a tym samym do jedności ze wszystkimi żyjącymi systemami.

Uzdrowienie, w zależności od perspektywy i stanu świadomości, może mieć różne znaczenia. W swej najgłębszej istocie jest ono rozwojem elastyczności, która daje świadomość swobodnego poruszania się między dwoma biegunami ludzkiego istnienia, aby wyrazić pełen potencjał boskich idei.

Źródła:

https://berühmte-zitate.de (Max Planck)

Erich Jantsch, 1979: Die Selbstorganisation des Universums: Vom Urknall zum menschlichen Geist (Samoorganizacja Wszechświata: od Wielkiego Wybuchu do ludzkiego ducha).

Alice Bailey, 1950-1960: A Treatise on the Seven Rays (Traktat o siedmiu promieniach).

Ilya Prigogine, 1980: From Being to Becoming (Od bycia do stawania się).

https://www.nzz.ch/meinung/nach-corona-das-ende-der-geschichte-ist-zu-ende-ld.1556521

Print Friendly, PDF & Email

Udostępnij ten artykuł

Informacje o wpisie

Data: 22 maja, 2024
Autor: Heiko Haase (Germany)
Zdjęcie: Ahmad Dirini on Unsplash

Ilustracja: