Duchowość transformująca

Współczesny świat, być może zdziwiony tym faktem, jest świadkiem przemieszczenia się zjawisk religijnych i duchowych.

Duchowość transformująca

Współczesny świat, być może zdziwiony tym faktem, jest świadkiem przemieszczenia się zjawisk religijnych i duchowych.

A przecież wielu – jak antropolog Anthony Wallace (1966) – jeszcze 50 lat temu przewidywało koniec religii: „Wierzenia w siły nadprzyrodzone, swoiste dla religii, skazane są na zanik w obliczu upowszechnienia się wiedzy naukowej”.

Jak przypomina historyk Peter Harrison (2017), nauka nie sprawiła, że zniknął handel człowieka z boskością. Stany Zjednoczone doskonale ukazują tę sytuację, będąc z jednej strony najbardziej zaawansowanym technicznie społeczeństwem na świecie, a jednocześnie jednym z krajów zachodnich, w których religijność jest najważniejsza. Jak wyjaśnia brytyjski socjolog David Martin (2011) w książce „The Future of Christianity” (Przyszłość chrześcijaństwa), „nie ma korelacji między stopniem zaawansowania naukowego danego kraju a wpływem wierzeń i praktyk religijnych”.

Jest oczywiste, że wiek racjonalności, statystyk i faktów nie zlikwidował ludzkiej tęsknoty za boskością, za transcendencją, za duchowymi energiami czy jakkolwiek inaczej nazwiemy wyższy wymiar, twórczą i dobroczynną inteligencję.

Świadomość zajmuje centralne miejsce w tej relacji między człowiekiem a Bogiem. Trzy podejścia przedstawiają ruchy tego bliskiego związku jaźni z transcendencją:

  • duchowość zachowująca, w której jaźń poddaje się, w sensie pozytywnym, boskiemu projektowi
  • duchowość rozszerzająca, w której jaźń jest wzbogacana przez boskość
  • duchowość transformująca, w której ego rozpuszcza się i pojawia się świadomość duchowa

Zachowanie, rozszerzanie, przekształcanie: jest to wybór, którego należy dokonać na poziomie świadomości.

Te skłonności świadomości niekoniecznie określają w sposób absolutny zakres danej religii czy konkretnego nurtu duchowego. Reprezentują one raczej ludzkie tendencje, które dlatego czasami współistnieją w ramach tej samej ścieżki, a nawet w ramach jednostki.

Podczas gdy duchowość zachowawcza nie dotyka świadomości w sensie rozwoju przebóstwiającego, duchowość rozszerzająca wyraźnie dąży do jej rozwoju. Nie oznacza to jednak zasadniczej zmiany w wewnętrznej naturze świadomości, lecz raczej rozszerzenie jej zakresu, zdolności i wrażliwości.

Duchowość transformująca natomiast przewiduje całkowitą odnowę świadomości. Orientacja ta opiera się na następujących elementach:

  • istnieje wyższa rzeczywistość
  • człowiek nie jest owocem tej rzeczywistości, o której istnieniu zapomniał
  • nosi natomiast w sobie jej ziarno
  • poprzez proces przemiany, który musi przeprowadzić w ciągu swojego życia, duchowe nasienie może się rozwinąć, generując zupełnie nową świadomość.

Madeleine Scopello (2016) rozszyfrowuje tę sytuację dzięki studiom nad gnostycyzmem – transformującym prądem duchowym z początku naszej ery: „choć uwikłany w ciało cielesne, człowiek posiada iskrę wiedzy pochodzącą od transcendentnego boga: jeśli będzie w stanie ożywić tę świetlistą cząstkę, uwalniając się od zapomnienia, w którym się pogrążył, człowiek uwolni się z objęć demiurga i odzyska swoje boskie pochodzenie”.

Boskość jest tu również uwewnętrzniona, ale w przeciwieństwie do duchowości rozszerzającej nie jest związana z bytem. Istnieje świadomość ludzka i świadomość duchowa, które mają się rozwijać równolegle.

Nie chodzi więc o rozkwit świadomości, ani o samorealizację, ale o wzrost wymiaru duchowego, oderwanego od jednostki. I to wyłonienie się nowej świadomości, dalekie od wysublimowania ego, z reguły pociąga za sobą jego rozpuszczenie.

Ten punkt jest centralnym wyznacznikiem, który odróżnia duchowość rozszerzającą od duchowości transformującej. Od wzbogaconej, ekstrapolowanej, przebudzonej, uduchowionej jaźni przechodzimy do redukcji jaźni, wycofania, poddania się, czasem nawet przywoływanej jako śmierć jaźni.

Istnieje zatem śmierć, którą należy przeżyć w czasie istnienia, i ta specyficzna śmierć jest konieczną przemianą, która prowadzi do boskiego życia. Ta duchowa postawa jest obecna w nurtach wszystkich wielkich tradycji, które jednak wyróżniają się zespołem cech specyficznych dla każdej z nich.

Jeden z hadisów tradycji islamu mówi: „Umrzyj zanim śmierć przyjdzie do ciebie”. Wielu sufickich szejków naucza tych zasad; emir Abd El Kader zapoczątkował praktykę „dwóch śmierci”, odnoszącą się do śmierci duchowej, która musi poprzedzać śmierć naturalną.

Michel Chodkiewicz (1998) analizuje cztery śmierci sufich – białą, czarną, czerwoną i zieloną – jako etapy reprezentujące „praktyki, których celem jest wygaszenie duchowych żądz i cielesnych rozwiązłości”.

W hinduizmie i buddyzmie pojawia się pojęcie „Nirwany”. Słowo to nie jest synonimem stanu permanentnego cieszenia się świadomością, formą niebiańskiej ekstazy, jak to często tłumaczono na Zachodzie. To sanskryckie słowo oznacza „wygaśnięcie”. Odpowiada to praktyce gaszenia płomienia świadomości jeszcze za życia. W Sutta Nipata, zbiorze starożytnych buddyjskich sutr, napisano: „Tam, gdzie nie ma nic, gdzie nic nie może być uchwycone, pojawia się ostatecznie wyspa. Nazywam ją Nirwaną. Całkowite wygaśnięcie zgnilizny śmierci. To właśnie poprzez nicość świadomości, jej całkowite ustanie, śmierć zostaje pokonana”.

Ze swej strony Lao Tzu wyjaśnia w Tao Te King, że „Ten, kto umiera nie przestając istnieć, zyskuje nieśmiertelność”.

Kabała również zwraca uwagę na ten proces. Jak ujmuje to jeden z jej współczesnych komentatorów (Michael Laitman, 2010): „Dezaktywacja naszego egoizmu jest początkiem naszego wspinania się po duchowej drabinie”.

To właśnie ta dobrowolna śmierć wobec poruszeń świadomości „ja” – a nie śmierć jednostki – jest celem nowego życia. Boskość to stan, który zdobywa się w trakcie życia, a nie po śmierci. To właśnie chce przekazać Ewangelia Filipa, apokryficzny tekst chrześcijański z II wieku, odkryty w 1945 roku: „Błądzą ci, którzy mówią, że najpierw umrą, a potem zmartwychwstaną. Jeśli nie otrzymają najpierw w swoim życiu zmartwychwstania, to po śmierci nie otrzymają nic”.

Ta duchowość odnowy jest ugruntowana we wszystkich tradycjach religijnych. Czasem nawet je poprzedza. Jest ona na ogół zorganizowana wokół centralnego korpusu tych tradycji, dodając zestaw innych tekstów i nauk ustnych, dostarczających bardziej wszechstronnych i niekiedy bardziej złożonych pojęć kosmogonicznych i antropologicznych. Inicjacje odbywają się jako podwójny proces transformacji – śmierć jaźni / odrodzenie duchowe. Inicjacje, w których jednostka jest odpowiedzialna za swoje własne duchowe stawanie się. Nie ma więc prawdziwego wyższego autorytetu, poza duchowym nasieniem w bycie, nasieniem, które przekazuje boską wiedzę.

Te podejścia nie uważają, że świat został stworzony przez boga doskonałego; w przeciwnym razie miałby on cechy takiego boga. Jest to stworzenie zepsute. W tym sensie istnieje pragnienie, by nie być częścią tego świata. Jest to nie tyle odrzucenie, czy ucieczka, co raczej głębokie dążenie do powrotu do pierwotnego, doskonałego świata, powrotu możliwego dzięki zbawczej wiedzy zawartej w boskim nasieniu.

Wyraża to Traktat Trójdzielny (koptyjski apokryf myśli walentyniańskiej): 'W nich rzeczywiście złożone jest nasienie obietnicy… Obietnica ta dotyczyła ich pouczenia i powrotu do tego, czym byli od początku, z czego posiadają kroplę, aby mogli do niej powrócić”.

W hermetycznym powiedzeniu „To, co poniżej, jest jak to, co powyżej, a to, co powyżej, jest jak to, co poniżej” wizja świata jest tożsama z wizją bytu. Człowiek nie jest owocem boskiego stworzenia. Nie jest on zatem przedmiotem pierwotnego zainteresowania. Nie jest jednak ani potępiony, ani odrzucony. To przez niego może się realizować duchowe stawanie się, poprzez jego osobistą ofiarę w służbie „iskry światła” (Księga Tajemnic Jana, II w.).

To wypieranie się siebie i świata na rzecz wymiaru duchowego może prowadzić do nieporozumień, zarówno ze strony tych, którzy podążają za takim duchowym podejściem i którzy mogą przyjąć formę wyparcia się siebie i odrzucenia świata, jak i ze strony innych ludzi, którzy mogą interpretować te praktyki jako formę pogardy i desocjalizacji.

Print Friendly, PDF & Email

Udostępnij ten artykuł

Informacje o wpisie

Data: 23 listopada, 2021
Autor: Edouard Sanborne (France)

Ilustracja: