Wydaje się, że nasze życie na tej ziemi staje się coraz bardziej złożone, coraz trudniejsze. Czy kiedykolwiek widzieliśmy taki „wirusowy pożar” w naszej historii, z ponad stu milionami przypadków infekcji koronawirusa? Zachodzą również inne niepokojące i dramatyczne zmiany, wszystkie z taką szybkością, że odczuwamy je jak lawinę. To, co uznawaliśmy za normę i bezdyskusyjnie przyjmowaliśmy jako wspierające „życie”, wydaje się załamywać, zostaje zmiecione przez tę falę zmian. Jest niezliczona liczba ludzi, którzy już doświadczyli własnych „zmytych łzami ruin”, gdy zmiany zburzyły ich normalność, a ci u władzy wydają się być bezsilni w oferowaniu jakichkolwiek realnych alternatywnych wskazówek lub rozwiązań.
Wśród ogólnego niepokoju narasta przebłysk świadomości: światło nadziei oświetla zrozumienie, że z ognia przychodzi odrodzenie, z bólu uzdrowienie, z pustki utraty – pełnia miłości. Cel nie został jeszcze osiągnięty, droga przed nami nadal przyniesie wyzwania zmian, które dotkną każdego z nas, ale gdy burza ucichnie, słońce ponownie zaświeci.
Niestety ten dramatyczny scenariusz nie jest fikcją, ale doświadczamy go jako żywej rzeczywistości. I musimy stawić temu czoło z godnością i odwagą. Musimy pamiętać o tym, żeby ten narastający chaos nas nie zaskoczył. Czyż nie żyjemy w czasach, gdy skrzyżowanie dwóch cyklów kosmicznych, Ryb i Wodnika, przejście od jednej ery do drugiej, niesie ze sobą sygnaturę zmiany? Ludzkość od dawna wiedziała, że ten czas przyniesie okres dramatycznej zmiany, w którym stare zostanie zniszczone, pozostawione w tyle, w którym bez przeszkód rozpocznie się procesy odnowy, a na horyzoncie pojawi się wzniesienie na wyższy poziom ewolucyjny.
Siły, które kierują ludzkością, wypromieniowują do nas Miłość, która początkowo przełamie nasz komfortowy stan snu i przebudzi nas do nowej rzeczywistości. Przez większą część naszej najnowszej historii ostrzegano nas, abyśmy przygotowali się na taki czas, abyśmy przygotowali nasze wewnętrzne ścieżki. Nadszedł czas zdemaskowania i ani jedna istota, bez względu na posiadany status społeczny, nie będzie zwolniona z tych zmian, nie będzie mogła ich zignorować.
To zdemaskowanie wyniesie prawdę na światło dzienne i nikt nie będzie w stanie ukryć swojego prawdziwego ja. W gruncie rzeczy zaczęło się to już pod wpływem pandemii koronawirusa, ponieważ wstrząsnęła ona fundamentami naszych systemów gospodarczych i politycznych, a przez to i naszym życiem.
Zaczynamy dostrzegać prawdziwe ja ludzi, którzy chętnie poświęcają się, aby pomóc tym, którzy cierpią z powodu wirusa, podczas gdy inni protestują i demonstrują przeciwko próbom powstrzymania epidemii, walcząc z tym, co czują jako naruszenie ich wolności osobistych. Co nam to pokazuje i dokąd zmierza? Aby lepiej to zrozumieć, musimy przypomnieć sobie, kim naprawdę jesteśmy i dlaczego przyszliśmy na ten świat!
Nasz świat jest szkołą. Obecnie rok szkolny dobiega końca, a my przygotowujemy się do wejścia na nowy, wyższy poziom. Z perspektywy ewolucji jesteśmy prowadzeni do granicy, za którą czeka nas zupełnie inne życie.
Oczywiście, tak jak widzimy dwie różne reakcje na pandemię koronawirusa, tak będą tacy, którzy zaakceptują tę przyszłość, podczas gdy inni będą się jej opierać i przeciwstawiać. Ale przed tymi, którzy tęsknią za tą nową przyszłością, stoi dodatkowe zadanie przygotowania, zadanie samo-wyzwolenia. Możliwości otwierające się obecnie przed ludzkością, szczegółowo omawiane w literaturze Złotego Różokrzyża, opierają się na zasadzie, że proces ten można rozpocząć poprzez pragnienie uczestniczenia w nim. A samoświadomość jest kluczem, który otwiera te drzwi, kluczem, który jest wykuty i wypolerowany przy pomocy obecnych kosmicznych promieniowań Wodnika.
Wciąż jest wielu ludzi, którzy nie wiedzą, kim są i dlaczego są. Widzą tylko swój obraz w lustrze i nazywają go swoim „ja”. Dla nich istota fizyczna jest całością tego, kim są. Głębsze zrozumienie jeszcze nie wniknęło w ich istotę i nie pragną oni życia duchowego.
Ale kiedy człowiek dochodzi do nadiru w swoim życiu, a nieustanne wysiłki przetrwania tracą swój impuls, zaczyna tęsknić za wyższym, czystszym życiem, za życiem duchowym. Wtedy zaczyna szukać odpowiedzi na nurtujące go pytania: kim jestem, gdzie jestem, czym jestem? Taka osoba w końcu stanie się świadoma ezoterycznej strony swojej natury, funkcjonowania subtelnych ciał, które tworzą całego człowieka, i zyska głębszy wgląd w fundamentalne pytania, które nią kierują.
A poza tym leży wiedza, prawda o nieśmiertelności człowieka, o tym, że ukryta i uśpiona leży w nim boska esencja, która po wyzwoleniu uwolni go z kajdan nietrwałej egzystencji i ponownie zjednoczy go z boskim przeznaczeniem. Siły reinkarnacji i karmy nie będą już miały na niego wpływu.
Świat, w którym żyjemy, nie jest naszym prawdziwym domem! Nasza ziemia jest tylko tymczasowym schronieniem, szkołą, w której można zdobywać życiowe doświadczenia poprzez twórcze ćwiczenie własnej wolnej woli. A życie, które zbudowaliśmy wokół siebie, odzwierciedla wewnętrzne motywacje, które nas napędzają. Wodnik, poprzez proces demaskowania, pokazuje nam prawdziwą wartość tego, co zbudowaliśmy, rozpadające się i rozkładające systemy, których się trzymaliśmy.
Wciąż pośrodku tego „sprawdzania rzeczywistości” boska pozostałość w człowieku woła, aby ją usłyszeć, wciąż budzi się w nim prawspomnienie, poruszane promieniowaniem Wodnika.
Trudno nam sobie wyobrazić, ile straciliśmy na tej ścieżce prowadzącej w dół, ale także, jak wiele jest nam oferowane jako pomoc. Malując obraz naszego obecnego stanu, niektórzy ezoterycy porównują go do kolonii karnej zamieszkanej przez niebezpiecznych przestępców. Jednak bez względu na to, na ile uznamy ten obraz za prawdziwy, rzeczywistość jest taka, że obecnie znajdujemy się w środku przewrotu, który chce uwolnić nas z tego więzienia. Jedynym zastrzeżeniem jest to, że musimy pragnąć ucieczki, musimy tęsknić za ucieczką z tego koła niekończących się zmian. I z duchowej perspektywy, cała ludzkość jest zmuszona do zareagowania na ten impuls, bez względu na to, czy tego pragnie, czy nie.
Dla niektórych istnieje nieuzasadniona obawa, że jeśli podążą za tym impulsem, stracą swoją cenną „wolną wolę”. Rzeczywistość jest jednak taka, że człowiek jest tylko maleńką komórką w niewyobrażalnie dużym organizmie, poddanym niekończącym się cyklom kosmicznym, a jego wolna wola jest znacznie mniej wolna, niż on sobie to wyobraża.
W tym wielkim kosmicznym schemacie musimy zrozumieć, że pewnych duchowych impulsów nie można zignorować i że robiąc to, wzbudzimy opór, który może skończyć się jedynie negatywnymi skutkami. Nasza planeta przechodzi obecnie pod wpływem tych impulsów w kierunku innego poziomu wibracyjnego. Rozpoczęła się duchowa rewolucja, od dawna przepowiadana przez proroków zarówno Wschodu, jak i Zachodu, i ta rewolucja przyniesie całkowitą odnowę strukturalną wszystkich tych ludzi, którzy wejdą na tę ścieżkę transformacji.
Ten proces odnowy obejmie transformację całego człowieka, aż do najdrobniejszego szczegółu. Nawet wibracja elementów fizycznych zostanie podniesiona na wyższy, eteryczny poziom, zmieniając cechy ich manifestacji. Wszyscy, którzy są w harmonii z tymi zmianami, doświadczą odrodzenia duszy, przebudzenia boskiej zasady, a wraz z tym przemiany całej osobowości.
Wszyscy, którzy pracują, aby zharmonizować się z tymi impulsami, którzy wytrwale poszukują prawdziwego sensu życia, już rozpoczęli tę wewnętrzną przemianę; ich naturalna, ziemska osobowość odsuwa się na bok, przekazując panowanie boskiemu, nieśmiertelnemu Dziecku Boga w nich, pilnie przygotowując nową duszę, która przeniesie ich z tego świata do nadchodzącego Nowego Boskiego Życia.