Ziemia we mnie, niebo we mnie

Ziemia we mnie, niebo we mnie

Otrzymaliśmy trzy dary, dzięki którym możemy wciąż na nowo łączyć ze sobą i integrować nasze niebo i ziemię.

PODCAST

 

Maoryski mit opowiada, że na początku niebo i ziemia, para Rangi i Papa, były tak ściśle splecione w miłosnym uścisku, że ich dzieci pozostawały w ciemności. Jedno z nich zastanawiało się, jak by to było żyć w świetle. Po wielu próbach, synowi Tane udało się rozdzielić rodziców. W ten sposób wyłoniły się czas i przestrzeń dla naszego życia.

Dalszy ciąg tej historii przebiega dokładnie tak jak u Jakoba Boehmego:

Formy natury są niezliczone i każda wyraża pragnienie zgodnie ze swym charakterem. W ten sposób w istocie każdego żywego stworzenia powstaje sprzeczność i walka. Stworzenia prowadzą ze sobą walkę, trzymają się w uwięzieniu i wzajemnie się zabijają”. [1]

Oddalenie

Rzeczywiście, w moim życiu niebo i ziemia są od siebie oddalone. Jasne i błękitne ideały mojego nieba nie znajdują odzwierciedlenia na moim biurku ani w moim ogrodzie. W pierwszym miejscu rządzi firma komputerowa, a w drugim ślimaki. Aby zbliżyć się do mojego nieba, wspinam się na góry wyzwań. Z każdym krokiem uwalniam się od grawitacji, bezwładności i przywiązań. Moja zręczność, wytrzymałość i samokontrola wzrastają i tak się dzieje, że docieram na szczyt góry, gdzie czuję, że moce nieba i ziemi w równym stopniu przepływają przeze mnie. Kogo tam spotykam? To D. (nie chcę go demonizować, chociaż lub dlatego, że znam go z przeszłości) zbliża się do mnie w szybkim tempie i promienieje radością. „Czyż to nie wspaniałe?” zachwyca się. Kiedy błąkałem się po szarej pustyni mojego życia, D. często pojawiał się obiecując mi niebo i ziemię. Spójrz tu i spójrz tam, jak cudownie. Wiele razy słuchałem go, a potem gubiłem się jak Czerwony Kapturek na łące pełnej kwiatów. Co powie mi dzisiaj? „Ciesz się sukcesem, odpoczywaj. Niebo jest twoje, ziemia jest twoja. Jesteś wolny. Nic nie może ci się stać”. Tak, jestem przekonany, że nic mi się nie stanie, ponieważ wszechświat działa doskonale, już od dłuższego czasu. Biorąc pod uwagę wielkość nieba i świata, moje pytanie wydaje się tak nieistotne: „Co zrobię z tą chwilą mojego życia?”.

Początki i perspektywy

U Rudolfa Steinera [2] możemy przeczytać, że w czasach przedatlantydzkich słońce, księżyc i ziemia stanowiły jedność (tę ówczesną konstelację Rudolf Steiner nazywa „Ziemią”). Relacjonuje on, że w tamtych czasach ziemię zamieszkiwało wiele potężnych, promiennych istot: Anioły, Archanioły, Pierwotne Siły i Wyższe Hierarchie. Tamta ziemia promieniowała miłością, świadomością, energią i twórczą mocą, przy czym nasze ludzkie słownictwo opisuje to zaledwie niezdarnymi słowami. Człowiek istniał jako śpiący zarodek. Byliśmy wtedy, jeśli chodzi o naszą świadomość, czymś w rodzaju kamieni lub nasion roślin. Kiedy słońce, a później księżyc opuściły ziemię, człowiek zaczął się budzić. Postrzegał duchowe siły twórcze z zewnątrz i doświadczał dualności: ja i ty, wewnątrz i na zewnątrz, niebo i ziemia. W trakcie długich cykli rozwojowych człowiek ewoluował i upodobnił się do roślin, do zwierząt i to wszystko. „Ludźmi” staniemy się, kiedy odkryjemy w sobie potencjał słońca i będziemy zamieszkiwać tę ziemię w sposób twórczy, pełen miłości i promienny.

U Maxa Heindla [3] czytamy, że podczas następnych trzech i pół ziemskich cykli człowiek będzie bardzo szczególnie wspierany i pouczany przez siły Merkurego. Pomogą nam one uwolnić nasze wyższe nośniki świadomości „z uwięzienia w ciele, tak że ciało stanie się wolnym domem, a nie więzieniem”. Obecnie nasze myślenie porusza się głównie w obrębie nieświadomych inspiracji, instynktów, popędów krwi i emocji. Nasze myślenie z trudem wznosi się ponad tę „astralną” sferę. Może więc to jeszcze trochę potrwać, zanim my lub niektórzy z nas opanują zdolność myślenia w rzeczywistości, to znaczy poza projekcjami, poza „sferą odbić” [4]. Z tego punktu widzenia nie ma sensu denerwować się obecną sytuacją społeczną, ekonomiczną i polityczną. Czyż nie jest pocieszające wiedzieć, że wszechświat liczy się z naszymi niedoskonałościami?

Pokusa

W tym momencie pojawia się we mnie impuls, aby usiąść i uspokoić się… ale zaraz, w ciągłym wahaniu się od spokoju do chęci walki, myślę o Ardżunie, którego boski Kriszna zachęca do stawienia czoła przeciwnościom życia (Bhagavadgita). Przenoszę się do ogrodu. Tam ćwiczę swoje sportowe i strategiczne umiejętności: przeciwko chwastom, przeciwko ślimakom, oczywiście z szacunkiem, ponieważ wszystko ma swój cel.

W ten sposób, na pustyni mojego życia rozprawiłem się z moim konsumpcjonizmem, na górze z moją żądzą władzy, a teraz w ogrodzie trenuję uważność, kreatywność, cierpliwość i oczywiście sztukę walki, nie tylko ze ślimakami, bo wiem, że głęboko pod ziemią, tam, gdzie leżą największe skarby, mieszka też smok. Ślimaki mogą po prostu powstrzymać mnie przed wejściem w głąb mojej grudy ziemi. Ale do tego jeszcze wrócę. Podczas gdy zajmuję się niegroźnymi pracami w ogrodzie, znów myślę o D.  Działa on na trzech specjalnych płaszczyznach, przy czym za każdym razem inaczej sprzedaje swoje „produkty”. Czy dobrze zrozumiałem tę trzecią? „Zaprowadził Go też do Jerozolimy, postawił na narożniku świątyni i rzekł do Niego: Jeśli jesteś Synem Bożym, rzuć się stąd w dół!” (Łukasz 4;9). Przychodzi mi na myśl Hollywood, Los Angeles, Miasto Aniołów, szczyt świątyni, święte drewno. Wszystko jest tylko iluzją, kinem. To, czym jesteśmy i co postrzegamy, jest tak nierealne jak film; nasza materia nie jest absolutną rzeczywistością. A potem pokusa: dlaczego miałbym się zajmować takimi pozorami? To z kolei prowadzi do wniosku, że mój własny wewnętrzny świat jest dla mnie wystarczający. Mój duchowy, spokojny, idealny świat wystarcza mi, bo w tym moim świecie wszystko jest dla mnie możliwe. Zadowalam się swoją pseudoduchowością, podczas gdy smok siedzi na prawdziwych skarbach świętej ziemi. Dlaczego miałbym mu przeszkadzać, nie mamy przecież tych samych zainteresowań, bo mnie nie interesuje materia…

Przygoda

Czerwony Kapturek nie powinien jednak zostać w domu. Pewnego dnia mama powiedziała do niego: „Chodź, Czerwony Kapturku, masz tu kawałek ciasta i butelkę wina, zanieś to babci; jest chora…” Matka Ziemia ofiaruje człowieczemu dziecku „chleb i wino”. Siła duszy duchowej, głowa i promieniujące miłością czerwone serce, ma – poprzez iluzję i niebezpieczeństwo (kwiaty, las i wilk), poprzez uważność i ukierunkowane na cel działanie (myśliwy) – uwolnić we mnie babcię, Boską Matkę, mądrość. Bohater Bilbo [4] również udaje się w podróż i dopiero gdy dobrowolnie przybywa do smoczej jaskini, smok budzi się i grozi mu. Dopiero w walce Bilbo odkrywa swój potencjał.

W jaki sposób uda nam się nie utopić naszego duchowego potencjału w mieszczańskim spokoju czy nawykowo miłej, słodkiej duchowości, która w istocie nie jest niczym innym jak poszukiwaniem kwiatów przez Czerwonego Kapturka? Czy potrafimy, jak Bilbo, słuchać Merlina, duchowego impulsu w naszych sercach i wypełnić misję?

Trzy dary

Służą do tego nasze zdolności: wiara, nadzieja, miłość. Trójkąt równoboczny, ognisty trójkąt praktykowanej duchowości, w którym niebo i ziemia mogą się ponownie objąć. Wiara jest naszą energią i substancją, która, choć nieświadomie, postrzega duchowe siły słoneczne i łączy nas z nimi. Wiara jest niewyobrażalną iskrą, pierwszym spojrzeniem na budzące się w nas niebo. Następnie nadzieja przyciąga duchowe prasiły do czasu i przestrzeni, do naszego ziemskiego życia i pozwala im zapaść głęboko w nasze serca. Nadzieja jest tęsknotą i przemianą naszych wzorców poprzez dopuszczenie prawdy i rzeczywistości. Miłość to siła smoka z sześcioma skrzydłami, która już nie niszczy, lecz zamieszkuje niebo i ziemię. Wiara, nadzieja i miłość przejawiają się w całkowitym oddaniu i twórczej kreatywności, każde jako jin i jang, a zatem jako sześć skrzydeł wyzwolonej istoty ludzkiej.

Trzy stopnie

Jeśli te trzy dary głębiej włączymy do naszego codziennego życia w czasie i przestrzeni, pojawią się one jako trzy etapy procesu integracyjnego, w którym nieustannie ponownie łączymy ze sobą, integrujemy nasze niebo i ziemię. Na pierwszym stopniu doświadczamy inspiracji. Intensywny dotyk budzi nas, niebo dotyka nas, podnosi naszą duszę z ziemskiej grudy. Takie przeżycie może odżywiać duszę przez całe życie, chociaż istnieje również niebezpieczeństwo, że długo, nawet przez całe życie poprzestaniemy na byciu dotkniętym. Wtedy w niedzielę nasza dusza wznosi się niejako w inspiracji, a w ciągu tygodnia żyje zwykłym codziennym życiem. Niebo i ziemia pozostają oddzielone. Wówczas siła inspiracji wyczerpuje się w teorii, na przykład w mówieniu o tym i czytaniu, we wspominaniu, w filmikach na YouTube, (słuchaj, on też to mówi”) lub w sporadycznych doświadczeniach grup duchowych, naukach, tak zwanych naukach duchowych, koncepcjach, naszym wewnętrznym kinie. Szczególnie dzisiaj znajdujemy się w takich blokadach, indywidualnych, kolektywnych, naukowych, politycznych, społecznych, duchowych. Jednocześnie jednak dzięki temu uwidacznia się niedoskonałość wymiaru teoretycznego.

Wszechświat nas rozumie: najpierw zaczynamy rozwijać w sobie siły Merkurego-Urana – duchowe zrozumienie i miłość. Wchodzimy w drugi etap: realizację. Ludzkie dziecię, Czerwony Kapturek, przyjmuje duchowy impuls inspiracji, aby urzeczywistnić go w swoim życiu. Wchodzi do ciemnego lasu własnych uwikłań dobra i zła. Chętnie czyni dobro, ale i tak kończy w brzuchu wilka. Ten drugi etap oznacza urzeczywistnienie inspiracji, i poprzez działanie i porażki wzniesienie się ponad dobro i zło, karman, koncepcje i uwarunkowania aż do mądrości Babci. Na to potrzebujemy czasu, być może miesięcy, dekad, a nawet całego życia. Orzemy i siejemy, a ślimaki zjadają całą sałatę, dopóki nie rozpoznamy w sobie wilka, smoka i nie zintegrujemy naszej smoczej siły.

Trzeci etap przynosi pełnię urzeczywistnienia poprzez miłość. Duchowy impuls inspiracji manifestuje się poprzez człowieka. Twórcze siły duszy duchowej, nasze niebo, błogosławią naszą codzienność, naszą ziemię i czynią nasze życie owocnym. Konkretnie wyraża się to w postawie życiowej oraz darach wglądu, empatii, cierpliwości, sile działania, kreatywności, mądrości, miłości i nowej inspiracji. Pierwszy Adam (człowiek) stał się żywą duszą, a ostatni Adam duchem dającym życie [6].

Wezwanie

To jest wezwanie ziemi skierowane do nas: my, ludzkie dzieci, mamy wraz z nią, poprzez dalsze cykle rozwoju, stać się słońcem [7], które promieniuje odżywczo i z miłością.

Znaki czasu i Czerwony Kapturek zapraszają nas do zwrócenia szczególnej uwagi na kobiecość w nas i wokół nas.

Matka Ziemia żywi nas nawet wtedy, gdy ją ranimy. Jako „ludzie-dzieci” nie możemy uniknąć błędów. Idziemy przez ciemny las, słuchamy wilka, zrywamy kwiaty, dajemy je wilkowi. Okaże się, że nie wszystko było takie złe. To tylko pomieszanie uczuć w naszym sercu, obraz wroga w naszej podświadomości. Kiedy myśliwy działa z uważnością i siłą w czasie i przestrzeni, kiedy my odważymy się użyć naszej siły woli i mocy twórczej jak Ardżuna, zmienimy nasze życie. „Babcia”, nasza mądrość, nasz duch stanie się wolny dla sił Merkurego i Urana, miłości nieba.

Kobiecość zwycięży, ponieważ zwycięstwo ostatecznie nie przychodzi w wyniku walki, lecz dzięki łasce. Wobec Boskości możemy być jedynie jin, kobiecy, przyjmujący. Dziś, gdy koncepcje, religie, teorie i nasze własne poznanie są demaskowane jako nieodpowiednie, nasze serce może stać się czyste jak serce dziecka. Nasza inteligencja może stać się  kobieca, to znaczy otwarta na rzeczywistość, prawdziwe życie, mądrość. Nasze działania mogą stać się kobiece, poddać się siłom nieba i ziemi. Wówczas życie stanie się świętem w ogrodzie Wielkiej Matki.

________________________

[1] Jakob Böhme, De Signatura rerum, rozdz. 2.

[2] Rudolf Steiner, Egipskie mity i misteria, 12 wykładów wygłoszonych w Lipsku, we wrześniu 1908 r., Wydawnictwo GENESIS, 1996.

[3] Max Heindel, The Rosicrucian Cosmo-Conception, Część II, rozdz. XII.

[4] Niewidoczna dla naszych zwykłych zmysłów strona świata: „Tamten świat”, „Piekło”, „Czyściec”, „Królestwo Chrystusa”, które „nie jest z tego świata”, nie należy do biegunowych sfer tego świata i zaświatów.

[5] J.R.R. Tolkien, Hobbit czyli tam i z powrotem.

[6] I Kor. 15:45.

[7] Rudolf Steiner, Egipskie mity i misteria.

Udostępnij ten artykuł

Informacje o wpisie

Data: 15 marca, 2025
Autor: Catherine Spiller (Germany)
Zdjęcie: girl-Юлия Правдина auf Pixabay CCO

Ilustracja: