Jakiś czas temu słuchałem wywiadu radiowego z autorem Johannem Hari, który opowiadał o swojej książce „Złodzieje. Co okrada nas z uwagi”* i zauważyłem, że interesuje mnie i przyciąga wiele z tego, co mówił. Zakupiłem więc egzemplarz jego książki i zabrałem się za czytanie.
Najpierw jednak chciałbym zaznaczyć, że jeśli jesteś poszukiwaczem i interesują cię różnego rodzaju sprawy ezoteryczne i duchowe, to ta książka nie będzie numerem jeden na twojej liście lektur obowiązkowych. Ale jeśli tak jak jest w moim przypadku, twoje duchowe zainteresowania rozciągają się na zdobywanie informacji o tym, co dzieje się w otaczającym cię świecie, a zwłaszcza o wpływie, jaki może to mieć na twoje osobiste życie, wtedy znajdziesz w tej książce wiele cennych spostrzeżeń do rozważenia.
W skrócie, tematem tej książki jest to, co autor identyfikuje jako stopniową, ale definiowalną i wymierną utratę naszej zdolności do skupiania uwagi. Czyni to, badając wpływ, jaki pewne aspekty naszego środowiska wywierają na naszą psychiczną zdolność do koncentracji myśli. Odważny temat rzeczywiście, i należy docenić to, że autorowi udało się uniknąć długich osobistych opinii, a na poparcie swoich wniosków zacytował poglądy licznych autorytetów w pokrewnych dziedzinach.
Dochodząc do swoich wniosków, porusza on takie tematy jak wzrost „tempa życia” i to, jak często jesteśmy zmuszani do przełączania naszej uwagi z jednego tematu na drugi, a także wpływ, jaki to ma na naszą zdolność do konstruktywnego „filtrowania” informacji. Sporo miejsca poświęca na omówienie rozwoju technologicznego (w szczególności telefonów komórkowych i oprogramowania komputerowego) i na to, jak ich programowanie jest zaprojektowane, tak aby przykuć naszą uwagę, a ich funkcjonalność (algorytmy) zaprojektowane są tak, aby „karmić” nasze zainteresowanie.
Następnie autor łączy związany z tym wzrost poziomu stresu z jego wpływem na ogólne samopoczucie wielu ludzi, pokazując jak to prowadzi do wzrostu fizycznego i psychicznego wyczerpania. Dalej mówi o pogarszającej się jakości naszej żywności, diety, czyli naszego stanu zdrowia, po raz kolejny łącząc te aspekty życia z wpływem, jaki mają na naszą ostrość umysłu.
Rozdział na temat wzrostu liczby przypadków ADHD (zespół nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi) podaje kilka alarmujących statystyk, mówiących o tym, u jak wiele dzieci diagnozuje się dzisiaj tę „chorobę”. Tym dzieciom przepisywane są leki, które niczego nie leczą, ale po prostu mają „uspokoić” zachowanie, którego efektem ubocznym jest również zmniejszenie zdolności do koncentracji. Wreszcie autor mówi o zamknięciu naszych dzieci, o wzroście i nasileniu bezpodstawnych lęków, które doprowadziły do tego, że rodzice odmawiają swoim dzieciom czasu na „zabawę” na zewnątrz i z innymi, co tylko zwiększa czas, jaki spędzają one „zalogowane”. Autor dochodzi do wniosku, że wszystkie te czynniki mają skumulowany efekt „kradzieży naszej zdolności do koncentracji”.
Książka jest pełna alarmujących (przynajmniej dla mnie) statystyk i komentarzy uznanych badaczy i ekspertów, które mają wspierać wnioski autora, a robi on to, według mnie, przekonująco i w przyjaznym dla czytelnika stylu. Ta książka powinna co najmniej nakłonić nas do przyjrzenia się naszemu własnemu życiu i temu, jak bardzo poruszane w niej kwestie wpływają na naszą osobistą zdolność do koncentracji.
Nie jest naszym zamiarem dodanie kolejnego „osobistego poparcia” dla tej książki, choćby było ono jak najbardziej zasłużone, ale raczej przyjrzenie się wnioskom, do jakich ona dochodzi, z głębszej perspektywy. Bo właściwie dlaczego w ogóle mielibyśmy się tym martwić, dlaczego ta stopniowa utrata naszej zdolności do koncentracji jest warta naszej uwagi? Świat ma obecnie do rozwiązania wiele kwestii, które są znacznie bardziej alarmujące i wymagają naszej natychmiastowej i koniecznej reakcji: przemoc, choroby, ubóstwo, zanieczyszczenie środowiska! Dlaczego więc pozornie niewinna sprawa, taka jak utrata koncentracji, miałaby nas w jakimkolwiek stopniu niepokoić?
Cóż, podejdźmy do tego pytania po pierwsze rozumiejąc, że człowiek jest istotą o ogromnej wewnętrznej głębi i potencjale. Jeśli zbadamy tę głębię w nas samych poprzez naszą wyobraźnię, inspirację, intuicję lub sumienie, zobaczymy, że nasze umysły i nasze emocje są tylko tymi częściami nas, które mieszkają na powierzchni. Być może nie potrafimy łatwo znaleźć tego często niejasnego „połączenia” z naszą głębszą jaźnią, ale znamy jej intymną rzeczywistość poprzez te głosy, które przemawiają z ukrytych zakamarków naszych nadziei i tęsknot.
Jeśli zbadamy te „wewnętrzne głosy”, możemy zidentyfikować wspólny „język”, którego wszyscy doświadczamy i który rozumiemy; taki, który mówi do nas o możliwościach, o potencjalnym spełnieniu, o osiąganiu wyżyn, które mogą wznieść nas na nowe poziomy wewnętrznego rozwoju. Gdyby tylko … to moglibyśmy osiągnąć doskonałość; gdyby tylko … to moglibyśmy mieć absolutną władzę i kontrolę; gdyby tylko … to moglibyśmy pozbyć się wszelkiego oporu i pokonać go; gdyby tylko … to moglibyśmy, w istocie, stać się wszechwiedzący i nieśmiertelni oraz cieszyć się wiecznym pokojem i harmonią! Gdyby tylko …!
Ale te „głosy”, te popędy, wydają się przemawiać najgłośniej w obliczu tego, czego doświadczamy jako przeszkód, barier, oporów – ograniczeń, które zagrażają naszym nadziejom. Poprzez naszą kreatywność, nasza wewnętrzna istota jest przyciągana do wprowadzania w życie tych aspiracji i wyobrażeń, które są pod wpływem ideałów, które chcą pokonać i usunąć te postrzegane ograniczenia. Dlaczego, na przykład, pociąga nas chęć latania jak ptak lub komunikowania się ze sobą bez względu na dzielącą nas odległość, posiadania pełnej wiedzy i mądrości, kontrolowania naturalnych praw, które definiują nasz świat, lub doświadczania absolutnej jedności, która nie wiąże się z napięciami dysharmonii lub oporu?
W odpowiedzi na te nadzieje, by stać się bardziej „kompletną” i „doskonałą” istotą ludzką, naśladowaliśmy na przykład wolność lotu, budując samoloty, lotnie, balony na gorące powietrze i wszelkiego rodzaju urządzenia, dzięki którym możemy unosić się w powietrzu. Rozpaczliwie tęsknimy za absolutną wolnością; podświadomie czujemy, że jest to coś, co możemy osiągnąć, i dlatego skierowaliśmy naszą kreatywność na „uwolnienie” naszych ciał. Daliśmy się porwać odurzeniu tym, co oferuje nam wolność lotu; wolność od ograniczeń i ciążenia powszechnego; użyliśmy naszej wyobraźni, kreatywności i woli, i sprawiliśmy, że latamy.
Kierowani głęboką wewnętrzną potrzebą posiadania absolutnej wiedzy i mądrości, uformowaliśmy nasze społeczeństwa tak, by wysoko cenić „wykształconych”. Aby pokonać naszą ludzką słabość, jeśli chodzi o pamięć i funkcje poznawcze, stworzyliśmy ogólnoświatowy Internet. Łatwo dostępny dla wszystkich, otwarty dla wszystkich, którzy mogą go współtworzyć, i zbudowany tak, by przechowywać i udostępniać wszystkie nasze zgromadzone dane, informacje i wiedzę, jest on naszym zewnętrznym wyrazem wewnętrznego pragnienia absolutnej mądrości.
Czy wynalezienie telefonu komórkowego było spowodowane tym, że zareagowaliśmy na to wewnętrzne pragnienie komunikowania się ze sobą bez potrzeby fizycznej obecności? Z natury rzeczy reagujemy na przekonanie, że telepatia, komunikowanie się wyłącznie za pomocą myśli, jest nie tylko możliwe, ale wręcz nieodłączne jako aspekt „doskonałości”. Usunęliśmy więc ograniczenia i granice komunikacji twarzą w twarz i stworzyliśmy technologię, która daje nam możliwość natychmiastowego komunikowania się, gdziekolwiek i kiedykolwiek.
Ponieważ nasze pożywienie jest tak ważne dla życia (musimy jeść), stało się przedmiotem naszej wewnętrznej potrzeby „kontroli”. Bo jak natura śmie mieć plan, który nie jest zgodny z naszymi oczekiwaniami! Karmimy nasze uprawy sztucznymi nawozami, spryskujemy je, by chronić przed szkodnikami, traktujemy je chemikaliami, by dojrzewały wtedy, kiedy chcemy, dodajemy więcej chemikaliów, by nie psuły się zbyt szybko, dodajemy inne chemikalia, by „znormalizować” ich smak, barwniki spożywcze, by zachować „wygląd”, konserwanty, by nadać im trwałość, i opakowania, by je zaprezentować – wszystko to w pogoni za wewnętrzną potrzebą pokonania ograniczeń natury i posiadania kontroli nad procesem.
No i oczywiście jest jeszcze nasze zdrowie. Kierowana potrzebą zaprzeczenia chorobie i śmierci jako 'naturalnej’ konsekwencji życia, nasza profesja medyczna robi wszystko, aby to życie przedłużyć. 'Doskonałość’ nie powinna obejmować 'choroby lub śmierci’, ale być absolutna, kompletna i cała, więc ogromna ilość ludzkiej energii skupia się na przedłużeniu życia zdrowego, zrównoważonego ciała. I ogromne postępy zostały osiągnięte w tym zakresie, a współczesny człowiek czerpie korzyści z życia dłużej niż którykolwiek z jego poprzedników. Jednak, pomimo wszystkich naszych starań, choroby wymykają się naszym próbom „leczenia”, a śmierć nadal puka do naszych tylnych drzwi.
W odniesieniu do tego całego osiągnięcia, całej tej energii i czasu poświęconego na osiągnięcie „doskonałości”, nasz świat, nasze życie zawsze ma swoją cenę! A tą ceną jest cena ignorancji. To jest to, co autor tej książki wnosi do naszej świadomości – cena wielu naszych przedsięwzięć – cena, która odzwierciedla nasze własne ograniczenia i niedoskonałości.
Przy całej swojej wartości Internet jest nadużywany poprzez oszustwa, fałsz i osobiste korzyści, często prowadząc do emocjonalnego okrucieństwa i krzywdy poprzez przestępczość. Przy całej wiedzy, do której Internet daje nam dostęp, wciąż nie udało nam się wykluczyć naszej fundamentalnej ignorancji czy naszej skłonności do oszustwa, kłamstwa i perwersyjnych fantazji. Napędzana przez erozję moralną, ta etyczna próżnia oddala nas od „doskonałości”, a rzeczywistość jest taka, że Internet nie przybliżył nas do mądrości!
“Uzależniliśmy się” od naszych telefonów komórkowych, pozwalając sobie na przekonanie, że bez nich będziemy w jakiś sposób całkowicie odizolowani, wykluczeni. Ciągłe używanie, a nawet nadużywanie, powodowane strachem przed „przegapieniem”, zastąpiło wartość osobistego kontaktu twarzą w twarz. Tęsknimy za doskonałą komunikacją i jednością z innymi, jaką nam ona daje, ale nasze wewnętrzne lęki i ludzka skłonność do nadużywania jego pozytywnych cech dla osobistych korzyści sprawiły, że telefon komórkowy z atutu stał się uzależniającą trucizną. I tak, ma on wpływ na naszą świadomość. Dał nam natychmiastową komunikację, ale odebrał jakość naszej komunikacji i nie zbliżył nas do siebie.
Mamy przemysł spożywczy, który mało dba o zdrowie, i przemysł zdrowotny, który ignoruje wpływ naszej żywności. Mamy przemysł chemiczny, który wierzy, że całe życie to nic innego jak reakcja chemiczna, którego nadmierne działania spowodowały zanieczyszczenie naszego środowiska i naszych ciał w stopniu, który nigdy wcześniej nie wystąpił w historii ludzkości. Przez swoją fundamentalną ignorancję i desperację, zawód lekarza współpracuje z przemysłem chemicznym i podchodzi do ludzkich chorób jako do niczego więcej jak do braku równowagi, który może być mechanicznie i chemicznie skorygowany. Ale nic z tego nie przyniosło nam trwałego zdrowia, równowagi, harmonii, ani nie zlikwidowało rzeczywistości choroby i śmierci!
Chcemy „doskonałości”, dążymy do „perfekcji”, nie chcemy wierzyć w to, że nasze ograniczenia nie są nie do pokonania, a jednak jesteśmy nieustannie konfrontowani z tymi ograniczeniami w naszej rzeczywistości. I część tej rzeczywistości została nam ukazana w tej książce. Jest to w istocie próba człowieka, który chce nam powiedzieć: „Hej, obudźcie się, nie wszystko jest takie, jak się wydaje lub jak byśmy chcieli. Istnieją tu niebezpieczeństwa, których powinniśmy być świadomi!”
Musimy też przyjąć do wiadomości, że te dążenia, te wynalazki i twory, które nazywamy 'postępem’, mają na celu również opanowanie świata fizycznego. I choć gonimy za ideałami osiągnięcia absolutnej harmonii, pokoju, miłości itp., to nasz obecny stan bycia, który 'zamieszkuje’ te wynalazki, doprowadza do ograniczenia ich funkcjonalności – samoloty spadają z nieba; telefony komórkowe psują się; Internet jest nadużywany na wszystkich poziomach; nasza żywność jest tak przetworzona, że stała się zagrożeniem dla zdrowia; nasz przemysł zdrowotny przegrywa walkę z chorobami i śmiercią; a strach przed przyszłością zastępuje nadzieję na przyszłość.
Jednak idea osiągnięcia doskonałości, tęsknota za ubraniem się i zanurzeniem w życiu „doskonałym” jest tak silna jak nigdy dotąd. A pokazywanie ograniczeń naszych wysiłków, co czyni autor w tej książce, tylko wzmaga to pragnienie. Nie chodzi tu tylko o utratę skupienia, ale o konsekwencję ignorancji, która w obliczu krzywdy i rozpaczy, jaką wywołuje, również skłania nas do poszukiwania nadziei.
Johann Hari poruszył podstawowe wyzwania, przed którymi stoimy jako istoty ludzkie. Nie jesteśmy doskonali, świat wokół nas też nie jest doskonały i niezależnie od tego, jak szlachetne i czyste są nasze aspiracje i dążenia do urzeczywistnienia tej doskonałości, historia ludzkości mówi, że nigdy się to nie udało i nigdy nie uda. Tak więc mimowolnie postawił nas przed wyborem – możemy w większości zignorować te „symptomy” i kontynuować poszukiwanie doskonałości poprzez naszą kreatywność i wyobraźnię „naprawiając” świat, lub możemy zaakceptować te ograniczenia jako rzeczywistość życia i szukać doskonałości nie na zewnątrz siebie, ale wewnątrz.
Czyż Ghandi nie powiedział: „Jeśli chcesz zmienić świat, zmień siebie”? Czy nie możemy zatem zaproponować: „Jeśli chcesz udoskonalić świat, najpierw udoskonal siebie”? Jeśli ta książka przyczyniła się do zwiększenia naszej świadomości w odniesieniu do ograniczeń naszego świata, to czy nie przyczyniła się również do zwiększenia naszego pragnienia poszukiwania i znalezienia tego „doskonałego świata”, a tym samym pomogła zmienić nasze nastawienie? Tak, ta książka jest o utracie skupienia, zmniejszeniu świadomości, ale czy nie dała nam również głębszego zrozumienia tego, co sami sobie robimy? Czy nie skupiła naszej świadomości na granicach tego, kim i czym jesteśmy? Naprawdę jest warta przeczytania!
____________
* Johann Hari, „Złodzieje. Co okrada nas z uwagi”, Wydawnictwo Feeria Science, 2023.