W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że egoizm przejawia się m.in. w skłonności do podążania za własnymi ugruntowanymi przekonaniami, bez głębszego zastanawiania się nad ich sensem i źródłem. To bowiem daje nam poczucie komfortu dzięki stałości wewnętrznego świata, który sobie stworzyliśmy. Większość z tych przekonań powstaje pod wpływem natury umysłu konkretnego, który nie posiadając narzędzi do zrozumienia bardziej złożonych zagadnień ma tendencję do nadmiernego upraszczania ich. Powstają w ten sposób stereotypy i uprzedzenia oferujące łatwe rozwiązania skomplikowanych problemów.
Mechanizm ten może przejawiać się jako odruchowa ucieczka w schematy i rutynowe zachowania, zarówno osobiste jak i społeczne. Postawy takie określa się jako konserwatywne. Są próbami utrzymania starych nawyków, ponieważ zapewniają nam poczucie stabilności, a więc bezpieczeństwa. Pojawiające się nowe rodzaje relacji międzyludzkich są odbierane jako zagrożenie.
Są jednak też ludzie, którzy świadomie dążą do zmiany rozmaitych utartych schematów. Dla nich z kolei postawy konserwatywne kojarzą się z zagrożeniem, ponieważ nie pozwalają im w pełni wyrazić własnych egoizmów, które chcieliby ukazać, jako coś niezwykle postępowego.
Duże nasilenie aktywności wspomnianych egoizmów u ludzi na całym świecie możemy obserwować w ostatnich latach przy okazji sporów np. o to, jak traktować uchodźców lub jak radzić sobie z zagrożeniami spowodowanymi przez COVID-19 czy zmiany klimatu.
Ujawniają się one zwykle jako jakiś rodzaj dbania głównie o własne bezpieczeństwo oraz wygodę. Należy dodać, że tego typu zachowania są odruchowe i w większości niezależne od naszej woli, bo wynikają z zależności karmicznych powstałych podczas ewolucji człowieka i związanej z nią niemal nieustającej walki o przeżycie.
Co prawda współcześni ludzie na ogół są na tyle świadomi tych mechanizmów, że potrafią znacznie tonować i maskować ich przejawy. A jednak wspomniane egoizmy są tak bardzo intensywne, że wywołują niezwykle zażarte dyskusje pomiędzy przeróżnymi stronnictwami, z których każde ma swoje niezwykle mocno uzasadnione, racjonalne argumenty.
Często to strach jest powodem dużego nasilenia egoizmu i obecna epidemia mocno to uwidacznia. Znakomicie omówił ten temat Gunter Friedrich w opublikowanym w Logonie artykule „Strach, koronawirus i ja” (Strach, koronawirus i ja | MAGAZYN LOGON).
Właśnie ten strach powoduje obecnie u ludzi różne nieracjonalne zachowania przejawiające się w narzucaniu innym niektórych całkiem nieuzasadnionych ograniczeń z jednej strony, a z drugiej w niezważaniu na żadne nawet najbardziej sensowne środki ostrożności, czy wręcz w samym kwestionowaniu istnienia koronawirusa SARS-CoV-2. To z jego powodu pojawia się tendencja do pomniejszania znaczenia liczby ofiar tej pandemii, poprzez pocieszanie się, że w jakimś kraju umiera dziennie już tylko kilkadziesiąt, a nie kilkaset osób; i że są to głównie ludzie z chorobami towarzyszącymi lub w podeszłym wieku. A przecież każda katastrofa, w której ginie kilkadziesiąt osób mocno nas porusza i nie odejmujemy osób w podeszłym wieku lub schorowanych od liczby jej ofiar dla lepszego samopoczucia.
Należy dodać, że obecna pandemia stwarza bardzo istotne okazje do zmiany wielu naszych rutynowych zachowań, przy których tkwiliśmy z powodu lęku przed nieznanym. Zmusza do szukania alternatyw dla wielu zwyczajów, które do tej pory uważano za całkowicie niezbędne, jak np. grupowanie ludzi w jednym miejscu pracy. Okazało się, że zdecydowanie przeceniano rolę takich zgromadzeń.
Schematy religijne i społeczne uwarunkowały nas do uważania ego i egoizmu za coś złego. Spowodowane to zostało przez sposób w jaki Ludzkie Ego – tworzące element pomostu łączącego naszą świadomość ze światem duchowym – przejawia się u zdecydowanej większości ludzi. Dlatego można odnieść wrażenie, że egoizm jest czymś, z czym należy walczyć.
To zagadnienie jest jednak dużo bardziej skomplikowane. Egoizm służy bowiem też jako osłona dla świadomości, która nie jest jeszcze gotowa, aby w pełni poddać się wpływowi promieniowań Ducha, nazywanych też Gnozą, czyli właściwym poznaniem. W momencie, gdy wpływ gnostycznej energii jest zbyt mocny, ludzie odruchowo uruchamiają egoistyczne mechanizmy uciekając w ten sposób przed stanem zbyt dużego otwarcia na jej dotyk, skłaniający do szczerych kontaktów z innymi osobami i do współpracy.
Egoizm bowiem zniekształca sposób postrzegania świata i ludzi. Powoduje, że sytuacje neutralne i naturalne wydają się groźne i powstaje wrażenie, że ktoś lub coś wywołuje je specjalnie, aby nam zaszkodzić. Dlatego pod jego wpływem człowiek zamyka się na współpracę z innymi i w ten sposób przerywa przepływ wyższych energii.
Jak wyrwać się z tego kręgu zależności? Należy po prostu bardzo obiektywnie przyglądać się swemu egoizmowi, własnym lękom i skłonnościom, aby w ten sposób lepiej zrozumieć egoizmy innych ludzi i nauczyć się akceptować je jako zjawisko obiektywne i naturalne. Po osiągnięciu tego jesteśmy w stanie wykorzystać poznane mechanizmy dla własnego rozwoju. Ego wydaje się bowiem przeszkodą dopóki nie pojmiemy zasad i celu jego aktywności. Po osiągnięciu tego zrozumienia ukazuje się nam jako mechanizm umożliwiający pozostawienie uzależnienia od otaczającej nas rzeczywistości poza sobą i wstąpienie na poziom subtelniejszego stanu bytu.
Pojawiający się często u ludzi brak satysfakcji z dotychczasowych życiowych osiągnięć jest tylko informacją mówiącą nam, że używamy swego ego niezgodnie z jego przeznaczeniem, którym jest stymulowanie nas do dążenia do wyższych celów.
Badając swój egoizm, rozumiejąc go coraz lepiej i stale pracując z nim, człowiek rozwija własną samoświadomość. Powoduje w ten sposób, że osiąga ona w końcu taki stopień dojrzałości, na którym nie potrzebuje już osłony egoizmu i jest w stanie w pełni otworzyć się na szczere relacje z innymi ludźmi oraz pracować dla dobra ludzkości jako całości. Wtedy też egoizm ulega zmianie, bo staje się jakby bardziej przejrzysty i nie przesłania ani nie zniekształca już naszego postrzegania zarówno Gnozy jak i innych ludzi.
A co ma do tego wszystkiego zacytowany wcześniej fragment Nowego Testamentu? Otóż mówi on, że podążając za człowiekiem z wodą, czyli za wpływem Wodnika, dotrzemy do sali, gdzie można przygotować Paschę, symbolizującą wewnętrzną przemianę pozwalającą na osiągnięcie wyższego poziomu bytu, czyli prawdziwego człowieczeństwa. Proces przygotowywania Paschy jest bardzo złożony i trwa na ogół niemal przez całe ludzkie życie. Składa się z niezliczonej ilości bardzo drobnych kroków, którymi są między innymi nasze codzienne reakcje i zachowania. Pomocy w przeprowadzaniu tego procesu udzielają gnostyczne szkoły duchowe.
Jeśli odejdziemy od dosłownej interpretacji tego fragmentu i potraktujemy uczniów Jezusa jako symbole pewnych aspektów nas samych, to pytanie o miejsce spożycia Paschy jest pytaniem o to, gdzie możemy znaleźć to prawdziwe pożywienie. Pokarm, którego tak bardzo nieustannie nam brakuje i którego współczesny człowiek stale poszukuje, nie będąc nasycony tym, co zwykłe życie mu oferuje.
Dotarcie do tego miejsca nie jest łatwe, bo trzeba podążać za siłą, której obecnie stale doświadczamy na co dzień i dlatego nie przywiązujemy do niej na ogół zbyt dużej wagi, traktując ją jako coś oczywistego. Dlatego też umyka ona naszej uwadze. Szkoły duchowe pomagają świadomie postrzegać te energie i przyjmować je w siebie. Następnym etapem jest dostosowanie do tych impulsów swego stanu bytu poprzez wewnętrzna pracę z własnym egoizmem i podążanie we wskazywanym przez nie kierunku, robiąc to, co jest proste, oczywiste i naturalne w danej chwili. A gdy już będziemy do Paschy gotowi, to znajdziemy na górze salę dużą, usłaną i gotową. Wtedy będziemy mogli spożyć ten pożegnalny posiłek oznaczający pozostawienie za sobą obecnego poziomu egzystencji, który jest już dla nas tak bardzo niewystarczający i rozczarowujący.