Pojęcie iluminacji czy też oświecenia wiąże się z koncepcją istnienia możliwości stania się zdolnym do postrzegania lub rozumienia czegoś, co wcześniej nie do końca było dla nas jasne, lub wciąż pozostawało całkiem ukryte przed naszą zdolnością pojmowania. Po wystąpieniu oświecenia uzyskujemy wyraźny obraz tej rzeczy lub idei i zaczynamy ją w pełni rozumieć.
Iluminacja jest niczym strumień słonecznych promieni wnikających i rozświetlających przestrzeń w nas. Dzienne światło jest dla ludzi niezwykle ważne, bo oświetlając nasze otoczenie umożliwia nam zdobywanie pożywienia i rozpoznawanie zagrożeń; jest też źródłem energii niezbędnej do istnienia życia na Ziemi. To właśnie z powodu tak dużego znaczenia tego światła Słońce zawsze otaczano wielkim szacunkiem i uwielbieniem.
Okresowe zmiany w ruchu i aktywnościach Słońca stanowią od zawsze podstawę niezliczonych cykli, które możemy zaobserwować w przyrodzie. Z tego powodu miało ono również istotny wpływ na wiele systemów filozoficznych i mistycznych, pod wpływem których rozwinęła się nauka i kultura w stopniu wykraczającym bardzo daleko poza zwykły kult Słońca.
Wydaje się, że obecnie panuje dość powszechna zgoda, że wszechświat wywodzi się z pewnego rodzaju jedności. We współczesnej nauce pogląd ten znajduje swój wyraz w teorii Wielkiego Wybuchu, zakładającej ekspansję całej obecnie obserwowanej przestrzeni z jednego punktu. Kontynuacja takiego rozumowania może skłaniać do poglądu, że wszelkie stworzenie rodzi się ze światła, które w ten sposób staje się podstawą i wspólnym źródłem wszystkiego, co istnieje – całego wszechświata, w którym mieszkamy i który mieszka w nas.
Światło, widziane w ten sposób jako źródło absolutnej mocy, ożywia wszystko i konstytuuje wszystko i jest wobec tego początkiem i celem wszystkiego.
Cząsteczki naszych ciał fizycznych są w zasadzie bardzo statyczne; można powiedzieć, że skrystalizowane. Ta ich niska i gęsta wibracja sprawia, że jesteśmy zamknięci w pułapce czasu i przestrzeni.
Spróbujmy więc zrozumieć, w jaki sposób można stać się częścią znacznie wyższego poziomu wibracji. Taki proces podnoszenia wibracji bywa nazywany narodzinami nowej duchowej świadomości, która umożliwia połączenie tego, co na górze, z tym, co na dole; tego, co gęste i materialne, z tym, co duchowe i wibrujące energią o znacznie wyższej częstotliwości. Energią, która jest w rzeczywistości promieniowaniem wypływającym z naszych serc.
Gdy zaczynamy mówić o osiągnięciu oświecenia, oznacza to, że już stajemy się świadomi swojej duchowej natury. Oświecenie nie jest celem samym w sobie i nie osiąga się go nagle, jakby jednym pstryknięciem palców; jest to proces ciągły, który rozwija się stopniowo, krok po kroku.
Przypomnijmy jak Siddhartha, zwany Buddą, opisał ten proces. Na początku widział blask i wspaniałość uniwersalnego światła, emanującego ze świata duchowego, ale nie był w stanie niczego rozróżnić – żadnych form ani obrazów. Nie potrafił tego, ponieważ jego oświecenie nie było jeszcze wystarczająco czyste.
W miarę jak czynił postępy na ścieżce oświecenia, zaczął stopniowo rozpoznawać te formy jako ekspresję istot duchowych, nie rozumiejąc jeszcze, skąd pochodzą. Później nie tylko zrozumiał, skąd te istoty pochodzą, lecz pojął również ich dzieła i stan ich świadomości. A potem w końcu zrozumiał, że on sam zamieszkiwał te przestrzenie w przeszłości i że stanowił z tymi istotami część większej całości. W tym właśnie momencie pojął wszystko i osiągnął czyste oświecenie.
Musimy jednak zrozumieć, że niektóre tradycyjne metody i systemy ideologiczne, bez względu na to, jak byłyby stare, czy mocno zakorzenione w społeczeństwie, w którym żyjemy, straciły dużo na swej aktualności i nie mają już istotnego praktycznego znaczenia we współczesnych warunkach.
Musimy także pojąć, że tym, co faktycznie wyznacza granice naszego postrzegania, są nasze własne wytwory mentalne. Sztucznie wytworzone intelektualne plątaniny sukcesywnie coraz bardziej przesłaniały nam prostotę uniwersalnego piękna.
Einstein mówił, że jeśli nie potrafimy wyjaśnić czegoś w prosty sposób, to głównie dlatego, że nie rozumiemy tego wystarczająco dobrze.
Oświecenia doświadczamy dopiero wtedy, gdy widzimy wszystko jasno i wyraźnie.
Świadomość przejawia się zarówno w odniesieniu do tego, co zewnętrzne, jak i wewnętrzne. Zewnętrznie objawia się ona w reakcji na zauważoną niekompletność, która wymaga naprawy. Badamy też siebie, zadając sobie pytania i analizując własne odpowiedzi na nie, bo nie przyjmujemy bezkrytycznie wszystkiego, co do nas przychodzi.
Z czasem nasza świadomość zaczyna wykraczać poza trzeci wymiar i synchronizuje swe wibracje ze światłem, które budzi się w jądrze naszej istoty – w centrum naszego mikrokosmosu. Jest to aspekt wewnętrzny.
Dlatego proces ten jest nazywany oświeceniem. Z powodu tego światła, Boga w nas, który oświeca nas od wewnątrz i jest naszą esencją tu i teraz. Ta Boska natura jest aspektem wieczności w naszym wnętrzu.
Chodzi o to, że musimy przezwyciężyć największą przeszkodę, którą są nasze własne kreacje, postrzeganie świata poprzez własny egocentryzm, osobiste ograniczenia, przekonania, oczekiwania i wspomnienia zarówno z obecnej inkarnacji, jak i z poprzednich.
To właśnie na przezwyciężeniu tych przeszkód polega proces samowtajemniczenia. Nasz umysł musi zrozumieć i rozpoznać napotykane trudności; musi nad nimi pracować. Samowtajemniczenie nie jest łatwym i zwykłym procesem uczenia się i pojmowania czegoś. Jest wewnętrzną batalią; walką pomiędzy nowym człowiekiem, który rodzi się i rozwija w promieniowaniu boskiej wiedzy, a starym, nieskończenie uwarunkowanym i pełnym automatyzmu zachowaniem, wyrastającym z lęku przed utratą kontroli.
Weźmy jako przykład pilotowanie samolotu… Nie wszyscy wiedzą, że samolot zbacza z kursu przez 95% czasu i pilot musi bezustannie korygować lot, żeby dotrzeć do celu.
Podobnie nasz nieustający wysiłek ma swoje cykle. Wciąż zbaczamy z kursu i powracamy na właściwe tory, by za chwilę znowu zboczyć z drogi.
Światło w naszych sercach potrzebuje ciągłego wsparcia naszej świadomej istoty w przekształcaniu obecnej w nas gęstej energii i podnoszeniu jej częstotliwość, aby mogła prawdziwie odżywiać naszą istotę będącą integralną częścią wszechświata.
Prawda jest stanem tak wyjątkowym, że gdy już ją osiągniesz i przyjmiesz ją jako część swojej własnej istoty, to nie możesz się cofnąć. Prawda cię bowiem zmienia i transformuje; przekształca w istotę inną, niż byłeś wcześniej, zanim ją przyjąłeś. Stajesz się jednią z czystą prawdą.
Kiedy poszukujący zaczyna szukać PRAWDY, rozpoczyna się jego oświecenie. Otrzymuje już promieniowanie światła lecz, jak powiedział Budda, nie może go jeszcze wyraźnie zobaczyć, ponieważ nie stał się wystarczająco czysty.
Gdy kandydat wkracza w ten proces transformacji i oczyszczania swojej istoty, oświecenie staje się faktem i wciąż rośnie w siłę. Proces ten przebiega stopniowo i wielotorowo. W miarę postępowania oświecenia, człowiek nabywa zdolność dostrzegania przeszkód, jakie sam sobie stworzył. Jego umiejętność rozróżniania staje się coraz lepsza i pozwala mu również rozpoznawać, które istoty i energie z zewnątrz blokują jego ścieżkę.
Iluminacja to niekończący się proces, przechodzenie od egzystencji do stawania się i od stawania się do „istnienia”. Czyż nie jest on kwestią świadomości? Najwyraźniej tak. Gdyby ten proces miał mieć swój kres, gdyby był skończony, czym byłaby wtedy iluminacja? Zmieniłaby się z powrotem w niepełne postrzeganie, w „czas i przestrzeń”. Oświecenie to ogromne wyzwanie i każdy mieszkaniec tej planety otrzymał zaproszenie, aby je podjąć i zmierzyć się z nim. W tym procesie teraźniejszość i przyszłość stają się jednością.