Człowiek – wielowymiarowa istota kosmiczna
Przyjrzyjmy się jeszcze głębiej tajemnicy człowieka i jego serca. Posiadamy siedmiokrotny centralny system energetyczny.
Nauki humanistyczne Wschodu i Zachodu mówią o siedmiu czakrach. Są to centra energetyczne położone wzdłuż kręgosłupa, znajdujące się pomiędzy ciałem fizycznym a ciałami subtelnymi, Skupiają one energie życiowe i rozprowadzają je na rozmaite sposoby po całym ciele. Regulują obszary następujących narządów:
Pierwsze centrum energetyczne reguluje sferę seksualną i narządy wydalania.
Drugie zarządza trawieniem i przemianą materii.
Trzecie odpowiada za splot słoneczny i górne narządy jamy brzusznej.
Czwarte centrum energetyczne ma związek z sercem, oddechem i grasicą. To tu znajduje się próg, w którym „egoizm walki o przetrwanie” może zostać przekształcony w bezinteresowność, empatię, zaufanie i troskę.
Piąte centrum energetyczne reguluje aktywność tarczycy i ślinianek. To, co zostało rozwinięte w czwartej czakrze, wyrażone zostaje w mowie.
Szóste centrum energetyczne reguluje aktywność „mistrzowskiego gruczołu” przysadki mózgowej. Koordynuje wszystkie węzły kontrolne układu hormonalnego, dba o harmonię i pozwala materialnemu człowiekowi doświadczyć świata ducha.
Siódme centrum energetyczne reguluje szyszynkę, która jest symbolicznie nazywana „trzecim okiem”. Reguluje ona za pomocą impulsów świetlnych ludzki rytm biologiczny. Szyszynka jest neuroendokrynologicznym transformatorem, który potrafi wyłapywać sygnały wykraczające poza sferę naszych zwykłych doznań zmysłowych.
Istnieje również ósme centrum energetyczne, znajdujące się około czterdziestu cm nad głową i które nie ma związku z naszym ciałem fizycznym. W nim umieszczona jest brama łącząca nas z kosmosem i stanowiąca jednocześnie wlot dla objawień i nowatorskich wglądów twórczych. Centrum to koresponduje z przestrzenią świadomości transpersonalnej,
Dopóki energia życiowa może się swobodnie wznosić przez centra energetyczne, dopóty trwa rozwój. Jednakże energia koncentruje się najczęściej głównie w niższych ośrodkach energetycznych, w których ego chce się utwierdzić, aby zablokować nasz rozwój.
Szczególnie trzy niższe centra mają wiele wspólnego z wpisanym w nas instynktem przetrwania. Reprezentują egoizm, dotyczą władzy, agresji i rywalizacji.
Związane z sercem pole elektromagnetyczne odgrywa kluczową rolę w procesie przebudzenia się wyższej istoty ludzkiej. Mogą stąd zacząć napływać duchowe, boskie impulsy i odnowić cały przepływ energetyczny.
Wznosi się on w górę od pierwszego, najniższego centrum i jeśli człowiek znajduje się w równowadze, częstotliwość jego wibracji będzie spójnie wzrastać z poziomu na poziom.
Nasza świadomość będzie mogła wtedy wchodzić w rezonans z coraz wyższymi poziomami wibracji. Pierwsze trzy centra skupiają się całkowicie na naturalnych procesach życiowych i ich subtelnych odpowiednikach. Jednak od serca w górę, poszukujący może odnaleźć w sobie wyższe wibracje, które pomogą mu nadać sens swojemu życiu. Będzie mógł odczuć swoją prawdziwą tożsamość, której charakter jest duchowy.
Współodczuwanie – najwyższa ludzka cnota
Z centrami energetycznymi cudownie koresponduje siedem cnót chrześcijańskich. Pierwsze trzy to umiar, odwaga i sprawiedliwość. Czwartą cnotą jest współodczuwanie – najwyższa ludzka cnota. Dzięki współodczuwającemu sercu może się w nas przebudzić pozbawiona osądu, bezstronna, nadludzka miłość.
Trzy kolejne cnoty chrześcijańskie, wykraczające poza naturę, to wiara, nadzieja i miłość. Są one połączone z trzema wyższymi centrami energetycznymi, poprzez które mogą się one wyrazić na planie materialnym, pod warunkiem że człowiek posiada dostęp do odpowiednich sił duchowych.
Znaczenie modlitwy serca
Aby to osiągnąć, dobrze jest być otwartym na modlitwę serca, podczas której głębokie, wolne od myśli milczenie jest jedyną postawą pozwalającą duszy zamanifestowanej w naszym świecie na przyjęcie Absolutu.
Możemy tu sobie uświadomić, że jako ziemskie osobowości, nie jesteśmy w stanie sami wygenerować tego, co istotne. Możemy to jedynie otrzymać, pod warunkiem, że odpowiednio się do tego przygotujemy.
Dzięki łasce wglądu, zyskujemy wiedzę, że możemy uwolnić się od woli naszego ego. Możemy pozwolić, by coś umarło, żeby zyskać udział w istotnej i niezniszczalnej esencji życia. Budda, który to rozpoznał, rzekł do swoich uczniów:
Kiedy myślę o przemijaniu wszelkiego istnienia, widzę, jak porzucam samego siebie podczas chodzenia.
Z pewnością Budda nie miał tu na myśli chaotycznego stawiania kroków, które zwykle nazywamy „chodzeniem”. Chodzi o medytację w ruchu, czy dokładniej mówiąc medytację podczas chodzenia. Jest to przeniesienie mentalnej ciszy medytacji siedzącej w czynność chodzenia: „bezruch w działaniu – działanie w bezruchu”. Chodzi o to, by przenieść siłę medytacji do codziennego aktu chodzenia.
Chodzi o wzniesienie stanu świadomości poprzez nieustanne ukierunkowanie i uważność towarzyszącą zwykłym codziennym czynnościom. Rozwój cywilizacji spowodował, że żyjemy pod presją, w ciągłym zabieganiu i stresie. Ludzkość jest w stanie globalnego kryzysu.
Bardzo dobrze wyczuwał to Albert Einstein, który był niezwykle wrażliwą istotą, obdarzoną nieprzeciętnym umysłem i intuicją. Te obawy o kondycję ludzkiej istoty i konieczność zwrotu, najlepiej opisują jego słowa:
Jeśli poszukujemy wyjścia z globalnego kryzysu, w jakim znalazła się ludzkość, musimy go szukać jedynie we wzniesieniu się na wyższy poziom świadomości i urzeczywistnienia.
(cdn.)