Klasyka angielskiej literatury dziecięcej, książka The Secret Garden (Tajemniczy ogród) [1] Frances Hodgson Burnett po raz pierwszy ukazała się w 1911 roku. Ponad sto lat później historia osieroconej dziewczynki Mary, której udaje się przywrócić do życia zakazany, zaniedbany ogród – a wraz z nim siebie i innych – wciąż zachwyca młodych i starych. Jest ekscytująca, tajemnicza i magiczna.
Lekkim tonem autorka daje świadectwo życiowej mądrości. Książka jest wciąż drukowana i została również sfilmowana. Sto dwanaście lat po pierwszym ukazaniu się wciąż przemawia do wyobraźni czytelnika.
Opis
Mary Lennox urodziła się w Indiach. Jej ojciec pracował dla brytyjskiego rządu i był zawsze zajęty. Jej matka, nazywana przez wszystkich pięknością, przedkładała liczne rozrywki nad opiekę nad córką. Nigdy nie chciała mieć dziecka i natychmiast po urodzeniu dziewczynką zajęła się Ayah, hinduska niania. Mary była brzydka i niesympatyczna, chuda, z rozwichrzonymi blond włosami, samolubna i rozpieszczona, ponieważ Ayah i indyjska służba ustępowały jej we wszystkim.
Kiedy rodzice Mary umierają w wyniku epidemii cholery, zostaje ona wysłana do Anglii, by zamieszkać tam u swojego wuja. Wuj Archibald Craven mieszka w dużej posiadłości Misselthwaite Manor. Jest samotnikiem, nie bardzo chce się z nikim spotykać i dużo podróżuje. Mary czuje się samotna i opuszczona w wielkim ponurym domu z wieloma zamkniętymi pokojami. Na szczęście Marta, nowa pokojówka Mary, opowiada jej różne historie o swojej rodzinie. Mary poznaje swój nowy dom i duży park, w którym może się bawić. Wędrując krętymi ścieżkami, między klombami, fontannami i rozległymi trawnikami, odkrywa otoczony murem teren, do którego nie może wejść. Dowiaduje się, że za murem znajduje się ogród, który należał do jej młodo zmarłej ciotki. Od dziesięciu lat nikt tam nie wchodził. Mary z dnia na dzień staje się coraz bardziej ciekawa. Pewnego dnia mały ptaszek, gil, wskazuje jej wejście, które jest zarośnięte roślinami, i ku jej zaskoczeniu klucz, który znalazła wcześniej, wydaje się pasować do bramy wejściowej. Po wejściu do środka znajduje się w dzikim, ale pięknym ogrodzie, małym raju, i to właśnie ten ogród sprawi, że Mary poczuje się mniej samotna. Jednak najwspanialszego odkrycia dokonuje w burzliwą noc, kiedy nie może zasnąć. W starym domu, pomiędzy ryczącymi podmuchami wiatru słychać dziwny dźwięk. Czy nie jest to płacz dziecka? I kim jest Marta, a kim jej brat Dick, o którym mówi się, że nawet lisy pokazują mu, gdzie mają swoje młode, a skowronki nie ukrywają przed nim swoich gniazd. Przyjaźń między dziećmi i zwierzętami, pracującymi razem w pięknie kwitnącym ogrodzie, zmienia ich życie. Paskudne, egoistyczne myśli ustępują miejsca myślom pomocnym, podnoszącym na duchu. Negatywne uczucia znikają, a budzą się pozytywne.
… myśl — po prostu myśl — może być równie silna jak bateria elektryczna, równie dobroczynna jak promienie słoneczne lub zabójcza jak trucizna.
Jest to główny motyw w książce, a autorka czyni go widocznym, namacalnym nie tylko w życiu dzieci, ale i dorosłych bohaterów. Myśli mogą zmieniać. Strach, samotność, przygnębienie, a nawet dolegliwości fizyczne można błyskawicznie pokonać. Wreszcie, w Misselthwaite zaczyna się dla wszystkich szczęśliwsze życie.
Autorka
Jestem przekonany, że czary są we wszystkim, tylko ludzie nie mają dość zmysłu, żeby je pochwycić…
Frances Eliza Hodgson urodziła się w 1849 roku w Manchesterze w Anglii. Po śmierci jej ojca w 1864 roku rodzina emigruje do krewnych w Ameryce. Siedem lat później umiera również jej matka. Frances jako autorka opowiadań zarabia wystarczająco dużo, by utrzymać rodzeństwo. Pod wpływem ówczesnej presji społecznej, w 1873 roku wychodzi za mąż za swojego przyjaciela z dzieciństwa i sąsiada Swana Burnetta. Utrzymuje męża z dochodów z pisania, podczas gdy on stara się uzyskać dyplom lekarza. Przeprowadzają się do Paryża, gdzie jej mąż kontynuuje studia medyczne. Ich pierwszy syn, Lionel, urodził się w następnym roku. Ich drugi syn, Vivian, w 1876 roku. Następnie rodzina przenosi się do Waszyngtonu. W 1877 roku ukazuje się jej pierwsza powieść. Nie prowadzi ona życia zwykłej kobiety. W tamtych czasach kobiety nie miały prawa wykonywać zawodu, ale ona pisze i zarabia pieniądze, finansując różne projekty, zwłaszcza te dotyczące dzieci. Przełamuje tradycyjne myślenie i toruje nową drogę, także dla innych pisarzy, walcząc o prawa autorskie, zarówno w USA, jak i w Wielkiej Brytanii. Jej postępowanie wywołuje wiele krytyki, zostaje zniesławiona w prasie.
W 1890 roku jej najstarszy syn, w wieku 16 lat, umiera na gruźlicę. Frances i jej mąż byli już w separacji, ale oficjalnie rozwiedli się w 1898 roku. Ponownie wychodzi za mąż za młodszego o dziesięć lat Stephana Townsenda, angielskiego lekarza, aktora, a także jej artystycznego współpracownika. Podróżuje z nim po Europie. Po niespełna dwóch latach oni również się rozwodzą i Frances wraca do Ameryki. Ostatnie siedemnaście lat życia spędziła w Nowym Jorku, gdzie zmarła w 1924 roku.
Straty, jakie ponosi w życiu, prowadzą ją do duchowych poszukiwań. Około 1900 roku następuje rozkwit idei teozofii. H.P. Blavatsky, autorka Tajemnej doktryny, w 1875 roku założyła Towarzystwo Teozoficzne. Frances od początku jest zainteresowana teozofią . Po śmierci Lionela zaczyna interesować się spirytyzmem i Chrześcijańską Nauką. Nauki teozoficzne uczą ją starożytnej mądrości, kosmicznych zasad, mocy uzdrawiania i leczenia. Dają jej nową perspektywę. Tajemniczy ogród jest świadectwem jej wglądów. Bohaterowie książki, nieszczęśliwi i niekochani, odnajdują na nowo radość życia w przyjaźni, pięknie i pokonywaniu siebie. Odnawiają się. Frances miała w Nowym Jorku swój własny, murowany ogród angielski, pełen róż i ostróżek. Patrzyła na niego, gdy pisała następujące słowa w swojej ostatniej książce In the Garden [2], być może mówiąc o swoim własnym życiowym doświadczeniu straty i odnowy:
Jeśli masz ogród, masz przyszłość, a jeśli masz przyszłość, to żyjesz!
Fragment
… żadna istota ludzka progu tego nie przestąpiła od lat dziesięciu — a jednak w ogrodzie były odgłosy. Były to odgłosy biegania, tupot nóg, jakby goniących się między drzewami, były dziwne, tłumione dźwięki przyciszonych głosów, wykrzykniki i tłumione wybuchy radosne. Brzmiało to jak śmiechy młodych istot, niekrępowany niczym śmiech dzieci, które usiłowały, by ich słychać nie było, lecz w pewnym momencie wybuchnęły wesoło.
O czymże on śnił — na miłość boską — cóż on słyszał? Czy zmysły postradał i myślał, że słyszy rzeczy nie dla ludzkich słyszalne uszu? Czy o tym mówił ów cichy, słodki głos? A naraz nadeszła chwila — chwila niekrępowania się, gdy zapomniano panować nad sobą. Tupot był coraz szybszy — zbliżał się do drzwi ogrodu — młody, zdrowy oddech, wybuchy śmiechu niepowstrzymanego — drzwi w murze rozwarły się na oścież, pęki bluszczu zostały uniesione i całym pędem wybiegł chłopczyk, a nie widząc przybysza, wpadł prosto w jego ramiona.
Pan Craven ręce w sam raz rozpostarł, by go uchronić od upadku, który by miał miejsce z powodu nieprzewidzianej przeszkody, gdy zaś przyjrzał mu się zdumiony, począł ustami oddech chwytać z wielkiego wzruszenia. Był to chłopczyk wysoki i bardzo ładny. Tryskało z niego życie, a bieg szybki twarz mu rumieńcem okrasił. Odrzucił z czoła gęste włosy i podniósł ku panu Craven parę wielkich, szarych oczu — oczu pełnych chłopięcego śmiechu i wesela, oczu ocienionych długą czarną rzęsą jak frędzlą. Oczy te wzruszyły tak bardzo pana Cravena.
— Kto to?… Co?… Kto?… — jąkał. Colin inaczej sobie wszystko wyobrażał — nie tak sobie spotkanie układał. A jednak to, że tak wpadł na ojca wśród gonitwy, dobiegając pierwszy do mety, było może nawet lepiej. Wyprostował się, robiąc się jak mógł najwyższy. Mary, która się z nim goniła, wypadła równocześnie przez drzwi i pewna była, że przedtem się taił, a teraz dopiero wyprostował w całej swej wysokości.
— Tatusiu — powiedział — jestem Colin. Pewnie nie wierzysz, tatusiu. Ja sam ledwo uwierzyć mogę. Jestem Colin. […] — Ogród to zdziałał i Mary, i Dick, i stworzonka, i czary. Nikt o tym nie wie. Trzymaliśmy to w tajemnicy, żeby tobie, tatusiu, najpierw powiedzieć. Zdrów jestem, mogę Mary prześcignąć. Będę atletą.
Mówił to wszystko jak chłopiec normalny i zdrowy — twarz mu pałała, słowa padały jak grad — a dusza pana Cravena drżała ze szczęścia. Colin rękę wyciągnął i na ramieniu ojca położył. — Czy się tatuś nie cieszy? — kończył. — Czy tatuś nie kontent? Będę teraz żył zawsze, zawsze, zawsze!
Pan Craven ręce oparł na ramieniu chłopca i milczał. Przez chwilę nie mógł się odezwać. — Zaprowadź mnie do ogrodu, dziecko — wyrzekł na koniec. — I opowiedz mi wszystko od początku. I wprowadzili go do ogrodu. […] — Myślałem, że zmarniał — powiedział. — Mary też tak z początku myślała, ale jednak ożył — odparł Colin.
Odkrycia
Siłą tej książki jest uświadomienie sobie, że można się zmienić wewnętrznie, że można pokonać wszystko, przez co się przechodzi, nawet utratę rodziców w młodym wieku. Życie zawsze oferuje ci nowe możliwości rozwoju, jeśli tylko chcesz je dostrzec. Ot, choćby wiecznie powracający gil, przyjaźnie ćwierkający, wskazujący drogę z uroczą lekkością. Wiatr w odpowiednim momencie rozwiewa na boki luźne girlandy bluszczu, odsłaniając okrągłą gałkę drzwi w murze otaczającym ogród. Są to przykłady, które budzą w Mary nowy, nieznany dotąd sens życia. Ona go dostrzega; wchodzi do środka. Książka nie tylko wprowadza w piękno widzialnej rzeczywistości, ale pozwala doświadczyć głębi niewidzialnej siły życiowej, która przebija się poza nią i przez nią. Dzieci nazywają ją „czarami”, przypomina ona wszechobecne światło duszy świata. Książka odblokowuje wgląd w tajemnicę życia, w duchową perspektywę, którą oferuje teozofia: za naturalnie obserwowalnym, widzialnym światem istnieje inna rzeczywistość. Pozwala wraz z dziećmi szukać prawdy za zewnętrznymi pozorami. Kiedy wyrwała trawy i chwasty robiąc wokół roślinek miejsca czysto odsłonięte, Mary poczuła, że może oddychać. „Budzenie się” ogrodu symbolizuje budzenie się nowej mocy duszy. W tym sensie ogród otoczony murem może być postrzegany jako świat duszy. Ci, którzy pracują w nim, aby kwiaty zakwitły, sami rozkwitają, zmieniają się i znajdują uzdrowienie.
Chorowity chłopiec Colin przezwycięża swoje przekonanie, że ma garb i wkrótce umrze. Mary, z głową pełną złych myśli o wszystkim, co jej się nie podoba, zmienia się, gdy tylko wypełnia się gilami, kwiatami i Dickiem z jego ulubionymi zwierzętami, staje się innym dzieckiem. Równoległe zdarzenia, które nazwalibyśmy teraz synchronicznością, uświadamiają nam, że między niebem a ziemią jest coś więcej i że wszystko na siebie oddziałuje. Jak wewnątrz, tak i na zewnątrz – jak w górze, tak na dole – jak w małym, tak i w dużym. Mary i Colin spotykają się nie bez powodu; oboje niepokorni i zepsuci na swój sposób, są dla siebie lustrem. A kiedy Colin odważa się na samodzielny spacer po ogrodzie i wykrzykuje, że chce żyć wiecznie, jego ojciec daleko w Tyrolu po raz pierwszy od dziesięciu lat odkrywa, że dzieje się w nim coś wspaniałego. Jakby coś bardzo delikatnie go uwolniło, wyzwoliło i dało mu poczucie, że on też znowu żyje. Dyskretnie i z całą prostotą Frances przekazuje swoją uniwersalną mądrość, pozwala dzieciom ją odkryć, nie przeszkadzając im, nie narzucając się, a raczej wzbogacając doświadczenia czytelnika. Magia życia, niewidzialne połączenie między wszystkim, co jest, i uzdrawiająca moc życia duszy rezonują w tej opowieści. Starożytne nauki mądrości ponownie ujrzały światło dzienne dzięki teozofii i zostały w tamtym czasie wyrażone przez Frances Hodgson w tej chwytającej za serce książce. Opowieść ta pozostaje aktualna, ponieważ dotyka życia każdej duszy.
Gdzie róże, chłopcze, posiejesz
Nie mogą zakwitnąć osty.
Książka o wielu wartościach, której się nie zapomina!
Źródła:
[1] Frances Hodgson Burnett, Tajemniczy ogród, tłum. Jadwiga Włodarkiewiczowa, wolnelektury.pl.
[2] Frances Hodgson Burnett, In the Garden, The Curtis Publishing Company, 1925.