Czym jest Logos? Jest on stwórczym słowem, które chce się wyrażać w świecie jako zmysł, rozum i siła. Logos to siła powstawania w naturze i w duchowym jądrze człowieka. Logos wyraża istotę Jedni jako źródła wszystkich rzeczy. Jest on najwyższym źródłem inspiracji; doświadczyć go – choćby przez chwilę – oznacza rozpalenie najgłębszej i najwyższej jaźni człowieka.
Od pierwotnej Jedni wszystko się wywodzi, ona nadal wszystko obejmuje. W LOGONIE powinno stać się jasne, że dwójka pozostaje w jedynce, niezgoda w jedności, pełnia w Jedni. Jednia posiada doskonałą wolność i z tej wolności przekazuje tyle swojemu stworzeniu, ile jest ono w stanie znieść. Nikt nie potrafi pojąć Jedni. Jest ona transcendentna, niemożliwa do nazwania, niewypowiedzialna, niezgłębiona. A jednak musimy o niej mówić, ponieważ wszystko od niej pochodzi, wszystko stara się do niej powrócić. Bycie jednym jest celem, w którym spotykają się wszystkie cele życiowe.
Logos nam to umożliwia. Obdarował człowieka myśleniem. A myślenie może otworzyć się na swoje źródło; może być przez nie inspirowane.
Mity opowiadają
Mity ukazują nam, w jaki sposób Jednia objawia się jako to, co męskie i żeńskie. Starożytny filozof, Filon z Aleksandrii, rzekł: Logos otrzymał niebiańskich i najczystszych rodziców: Samego Boga jako Ojca, który jest także Ojcem wszechświata i Sophię jako Matkę, przez którą powstał wszechświat
Pośród świętej pierwszej polaryzacji przebudziła się pierwsza świadomość: Logos. Posługuje się on twórczym ruchem dwóch pierwotnych biegunów, by w ich imieniu wysyłać impulsy, które mogą oblekać jedno życie w coraz to wyższe formy.
Logos generuje rzeczywistość w zróżnicowane kręgi, zstępujące w dół aż do człowieka. Człowiek miał możliwość zakłócić pierwotną harmonię biegunów i rozpalić je w przeciwieństwa.
I to właśnie robimy: bycie i nie-bycie, budowanie i burzenie, życie i śmierć, męskie i żeńskie, ruch i bezruch nie są już dzisiaj harmonijnymi biegunami jedności i stwórczego Logosu – zmieniamy je w antagonistyczne przeciwieństwa. Ścieżka człowieka jest długa, skomplikowana, mroczna, nawet jeśli przebiega w Jedni.
O zwierzętach Goethe powiedział, że żyły w „świętym kręgu żywego tworzenia” (w: Metamorphose der Tiere). Nie dotykały jedności. Inaczej jest z człowiekiem. Jego byt naznaczony jest odejściem. Człowiek jest tym, który rozbija i przy tym rozbija samego siebie. Lukrecjusz, rzymski poeta z I w. p.n.e. w swej pieśni pochwalnej napisał:
Jako pierwszy Grek miał odwagę skierować swój wzrok ku niebu pełnemu bogów i był pierwszym, który ośmielił się potężną burzą wyważyć zamknięte bramy Matki Natury.
I tak się stało. Jego odważny duch zwyciężył i postawił on swe stopy daleko poza płonącymi murami wszechświata
Jean Gebser, „Ursprung und Gegenwart”, cz. 1, tom 2, Schaffhausen 1986, str. 350 .
Co takiego uczynił Grek?
Pochwycił myślenie. Myśli należą do twórczej świadomości. Człowiek zaczął skupiać swoją uwagę na detalach. Próbował zrozumieć zjawiska natury, by móc je kontrolować. Dlatego pooddzielał je od siebie, zróżnicował i w ten sposób złamał ich jedność. „Matka Natura” przestała jawić mu się jako całość.
Przez długi czas mity dawały człowiekowi podstawę dla jego bytu. Z nich dowiadywał się skąd pochodzi i dokąd zmierza, w nich znajdował swoje miejsce w świecie. Nadszedł jednak czas, gdy mity straciły swoją siłę. Świat stał się dużo bardziej różnorodny, gra sił, których doświadczał jako bogów, stała się dużo bardziej niezrozumiała. W jego wnętrzu rozwinął się psychiczny chaos, którego nie mógł on już dłużej opanować za pomocą mitów
W ten sposób człowiek sięgnął po miecz myślenia. Mieczem tym zaczął unieszkodliwiać przerażające go siły natury, poprzez ich zdefiniowanie. Było to wyzwalające uderzenie.
Na początku myślenie człowieka było skierowane „pionowo” ku źródłu rzeczy. Pierwsi greccy filozofowie wyjaśniali zjawiska za pomocą tego, co znajdowało się ponad nimi, za pomocą pierwotnych zjawisk. Zagłębiali się w to, co należy do duszy, i stamtąd docierali aż do Logosu. Patrząc z dzisiejszej perspektywy, ich myślenie było tajemnicze, ciemne. Wiele wypowiedzi greckiego filozofa Heraklita do dziś brzmi zagadkowo. Bazują one na wrażeniach ze światów duszy, w których doświadczyć można stwórczego ducha.
Następnie nadszedł czas, w którym myśl zwróciła się ku temu, co poziome. To również było walką o wyzwolenie. Nastąpiło to, gdy Jednia wycofała się ze świadomości ludzi. Władze religijne próbowały to zwalczyć, a dążenie człowieka do wiedzy podporządkować pismom religijnym. Dlatego sformułowano dogmaty. Jednakże z biegiem czasu stawały się one coraz mniej zrozumiałe. Stały się „kaftanami bezpieczeństwa”, z których ludzie również się wydostali.
Dociekliwe umysły wniknęły głębiej w zjawiska natury i ustanowiły myślenie w kierunku horyzontalnym. Doszło do tzw. „uroczystego wyrzeczenia się błędów przez Galileusza”. Dzięki niemu, na początku XVII w. włoski astronom Galileusz ocalił swoją głowę przed inkwizycją. Był on, obok Johanna Keplera, Francisa Bacona i Kartezjusza, jednym z prekursorów współczesnej nauki.
Galileusz wyznał kościelnym sędziom, że jest katolikiem, i wyjaśnił, że ograniczy swoje badania do pytania „jak”, a odpowiedź na pytanie „dlaczego” pozostawi instancjom religijnym. Horyzontalna droga stała się domeną myślenia, a droga wertykalna domeną wiary.
Rozpoczął się triumf nauki
Badacze przygotowali się do podboju natury. To, co wcześniej uważano za “Matkę Naturę”, którą miłowano i której się bano, stało się teraz czymś, co można rozłożyć na czynniki pierwsze i wykorzystać. „Natura rzeczy manifestuje się, gdy dołoży się do niej ludzką sztukę”, napisał Francis Bacon w 1620 roku
Silne pragnienie wiedzy, ukierunkowane na zewnątrz, doprowadziło do powstania ludzkiego „ego”, takiego, jakie mamy dzisiaj. Dowód na jego istnienie, Kartezjusz widział w myśleniu. Czy ego, które rozwinęło się w ten sposób, nie jest oślepiającym odbiciem Jedni i poszukiwaniem przez człowieka tego, kim on naprawdę jest? Czy nie jest to odbiciem poszukiwania Tego Jedynego?
Konsekwencje naszych badań są dalekosiężne. Naukowcy kierują swój wzrok na nieskończoność wszechświata i tym samym redukują nas do karłów. Ograniczają swoje wysiłki do zjawisk naturalnych – i sprowadzają nas do zjawiska naturalnego. Naukowe myślenie przywiązane jest do czasu – i dlatego postrzegamy siebie jako jętki jednodniówki w procesie świata, który rozpoczął się wskutek wielkiego wybuchu i stworzył nas w wyniku szeregu przypadkowych mutacji.
Myślenie horyzontalne nie może pomóc we wzniesieniu się. Prowadzi do abstrakcji i matematyki. W formułach i pojęciach rozpoznajemy różne zależności. Przez nie również przebija się swym blaskiem Jednia. Z punktu widzenia duszy nie pomoże nam to zbliżyć się do niej. Jedynie niewielu ludziom dane jest doświadczyć wymiarów duszy i stwórczego ducha w harmonii formuł matematycznych.
Naukowcy roszczą sobie prawo do nadawania znaczenia ludzkiej egzystencji. Doprowadzają tym samym swą naukę do kryzysu, podobnego być może do kryzysu, w jaki swego czasu popadły mity i dogmaty. Człowiek bowiem potrzebuje iść dalej. Czysto naukowe myślenie nie jest w stanie wyjaśnić sensu życia. Z tego powodu stoimy ponownie przed wyłamaniem się z koła.
(Ciąg dalszy nastąpi)