Trzy duchy z „Opowieści wigilijnej” Charlesa Dickensa można rozumieć jako mistycznych przewodników, prowadzących duszę przez trzy etapy wewnętrznego przebudzenia.
Opowieść wigilijna (1) Charlesa Dickensa to magiczna historia, która od chwili powstania cieszy się niegasnącą popularnością i która doczekała się się niezliczonych przekładów i ekranizacji. Niezależnie od tego, czy sięgamy po książkę, oglądamy klasyczną czarno‑białą wersję filmu z 1938 roku, film z 1951 roku, telewizyjną adaptację z 1984 roku czy animację, w której głosu Scrooge’owi użycza Piotr Fronczewski – ta opowieść niezmiennie nas porusza. Budzi w nas tęsknotę za dobrem i pragnienie, by stać się lepszymi. Działa tak silnie, ponieważ ukazuje sens ludzkiego życia z perspektywy duszy i skrywa duchową głębię znacznie bogatszą, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka.
Wchodząc w świat tej historii, przeglądamy się w jej głównym bohaterze niczym w lustrze – choć często nie jesteśmy tego świadomi. Zazwyczaj odbieramy Opowieść wigilijną jako historię o kimś innym: starym, zgorzkniałym skąpcu, który desperacko potrzebuje przemiany. Jednak prawdziwy duchowy wymiar tej opowieści odsłania się dopiero wtedy, gdy zrozumiemy, że Scrooge, o którym Dickens pisał: „Twardy i ostry jak krzemień, zamknięty w sobie, milczący i samotny jak ostryga” – to w istocie my sami.
Owszem, przez wiele wcieleń nasze dusze mogły rozwinąć więcej altruizmu, empatii, hojności i ciepła, niż miał w sobie Scrooge. A jednak w głębi istoty wciąż pozostajemy w pewnym sensie zamknięci – skupieni na własnym „ja”, egocentryczni. Nasza świadomość nadal krąży wokół „ja, mnie, moje. Odpowiedzialny jest za to sam nośnik tej świadomości: płomienny strumień w rdzeniu kręgowym, który generuje nam złudzenie odrębności, oddzielenia od reszty stworzenia. To właśnie do niego Dickens – w przypływie genialnej intuicji – nawiązał, pisząc, że „nie sposób wydobyć z niego żadnego szlachetnego ognia”.
Jawna chciwość i skąpstwo Scrooge’a są zwierciadłem chciwości naszego ego, które wciąż pragnie gromadzić i zagarniać dla siebie jak najwięcej, zarówno na poziomie ciała, duszy, jak i ducha. Chciwość ego objawia się w gromadzeniu pieniędzy ponad własne potrzeby, w obsesji na punkcie posiadania, w nieustannym porównywaniu się z innymi i pragnieniu przewagi. To także potrzeba kontrolowania bliskich, domaganie się uwagi, a nawet wykorzystywanie duchowych praktyk do podkreślania własnej wyjątkowości. Jak trafnie zauważył Dickens: „Wady człowieka są zawsze karą dla niego samego”. Są one karą, ponieważ – wskutek działania prawa karmana – powracają do nas w postaci konsekwencji. Prowadzą do osamotnienia, konfliktów i zamieniają relacje z innymi oraz z rzeczywistością w pole walki. W ten sposób człowiek sam więzi się w świecie, który zbudował z własnych iluzji, lęków i przywiązań.
Świadomość duchowa to perspektywa jedności, głębokiego połączenia z całością istnienia i współodczuwania. Człowiek z tą świadomością nigdy nie zazna pełni szczęścia, wiedząc, że ktoś inny cierpi. Jej istotą jest wgląd, że prawdziwa wartość nie tkwi w ilości zgromadzonych dóbr, lecz w jakości relacji, w zdolności do miłości bez oczekiwań – co prowadzi do wewnętrznej wolności. Ego mówi: „to dla mnie”, podczas gdy świadomość duchowa szepcze: „to dla nas”. Ego odczuwa lęk przed utratą, a świadomość duchowa doświadcza wolności w darze i przepływie.
Trzy duchy
Dickens – nawet jeśli nie był tego w pełni świadomy – wprowadził do swojej opowieści troistą inicjację. Trzy duchy nawiedzające Scrooge’a można odczytać jako mistycznych przewodników, prowadzących duszę przez trzy etapy wewnętrznego przebudzenia.
Przybywają one jakby z przestrzeni poza czasem, z wymiaru wieczności. Scrooge wyczuwa zaburzenie w linearnym biegu godzin – ma wrażenie, że czas cofa się lub przesuwa w nienaturalny sposób, by ostatecznie trzykrotnie zatrzymać się na godzinie dwunastej w nocy. Ta godzina jest wielowymiarowym symbolem. Z jednej strony wskazuje na dwanaście zodiakalnych sił naszego świata – archetypowych mocy niosących doświadczenia, jakie dusza musi przyswoić w czasie ziemskiej wędrówki. Północ jest również momentem domknięcia się cyklu. Scrooge, stojąc u kresu swojego życia, symbolicznie dociera do miejsca, w którym zbierają się wszystkie lekcje jego losu. Dwunasta w nocy to godzina graniczna – próg pomiędzy dwiema rzeczywistościami: światem materii i światem Ducha.
Zanim pojawią się duchy, zegar za każdym razem wybija cztery kwadranse, tworząc obraz krzyża – pradawnego symbolu drogi Słońca po niebie i jego czterech stacji wyznaczanych przez dwa przesilenia i dwie równonoce. Krzyż ten przypomina, że życie tutaj jest cykliczną podróżą przez światło i ciemność, narodziny i śmierć, zapomnienie i przebudzenie. Wskazuje także na korzenie chrześcijańskiej wiary, której głębokim podłożem jest dawne misterium solarne. Symbolizuje zstępowanie sił świata duchowego (pionowa belka krzyża) w świat ziemski (belka pozioma) i zjednoczenie obu tych wymiarów w jednym punkcie – w sercu człowieka, gdzie znajduje się portal do wieczności.
Dawni wtajemniczeni mówili, że „Bóg jest jak kula, której środek jest wszędzie, a obwód nigdzie”. Boskość jest pełnią – nieskończoną, bez granic, wszechobecną intensywną, wielowymiarową świadomością. Człowiek zaś, gdy odrywa się od duchowego centrum, staje się jej przeciwieństwem – kulą, której obwód jest wszędzie, a środek nigdzie. Żyje na powierzchni samego siebie, utożsamiając się z warstwami ról, masek i iluzji, tracąc kontakt z własną wewnętrzną istotą. To właśnie jest stan zapomnienia, który pęta Scrooge’a – istnienie samolubne, ograniczone, pozbawione wewnętrznego punktu zakotwiczenia w miłości Źródła.
Spotkania Scrooge’a z trzema duchami odbywają się w przestrzeni pomiędzy godziną zero a pierwszą w nocy. Ten symboliczny czas wskazuje moment wyłaniania się człowieka z boskiej, bezgranicznej pełni w oddzielony, indywidualny byt – ego. To przejście od całości do podziału, od stanu pierwotnego zjednoczenia do świadomości własnego ja. W tym kontekście nasuwają się słowa Szekspira: „Być albo nie być – oto jest pytanie”, które wyrażają powracający dylemat człowieka na ścieżce unicestwienia iluzji związanych z egocentryczną świadomością. Moment, w którym dusza staje przed wyborem: trwać w fałszywej tożsamości, czy wyciszyć siebie i promieniować prawdą Źródła. Fałszywa tożsamość niesie ze sobą pewne profity: daje złudny komfort przebywania w tym, co znane i przewidywalne, chroni przed lękiem związanym z wejściem w nieznane i pozwala tkwić w automatyzmach codzienności, które nie wymagają wysiłku.
Człowiek, mając pewne talenty czy zalety, łatwo może się nimi chełpić, nie dostrzegając, że są one w istocie bogactwem Boga – czymś wyższym, ponadosobowym. Podtrzymywanie tego złudzenia daje chwilowe poczucie przewagi czy wyjątkowości. Jego puszczenie oznacza rezygnację z przywłaszczania sobie bogactw Ducha i otwiera na odkrycie, że istnieje jedna świadomość – nieskończona, przeniknięta najwyższą miłością, mądrością i mocą. W tej przestrzeni granice indywidualnego „ja” zaczynają się rozpuszczać, a dusza rozpoznaje siebie jako część niepodzielnej całości, która stanowi jedyną prawdziwą tożsamość wszystkiego, co jest.
Duch Dawnych Świąt
Pierwszy z duchów – Duch Dawnych Świąt – prowadzi Scrooge’a (a wraz z nim nas) ku anamnezie, czyli duchowemu przypomnieniu tego, kim naprawdę jesteśmy i skąd pochodzimy. Cofając się w czasie, Scrooge trafia do chwil w swej przeszłości, które przez lata zasypane były kurzem zapomnienia.
Duch ten ma na głowie czapkę przypominającą kaptur do gaszenia świec – symbol dławienia duchowego Światła, którego Scrooge nie potrafi znieść. Nie chce patrzeć w blask bijący z wierzchołka głowy ducha, gdyż odsłania on prawdę, którą przez całe życie Scrooge starał się ukryć pod warstwami egoizmu. Duch pyta: „Czy mało ci jeszcze, że jesteś jednym z tych, których namiętności złożyły się na utworzenie tej czapki?” – gorzkie przypomnienie o stanie sprzed zanurzenia w materię, zanim miejsce w jego sercu, należące do miłości, zajęło inne bóstwo: „cielec złoty”, jak nazywa je Bella w Opowieści wigilijnej.
Promieniujący z głowy ducha blask przywodzi na myśl światło wyższego umysłu, którym niegdyś dysponował człowiek. Umysł ten nie jest niewolnikiem instynktów, lecz współbrzmi z duszą i sercem. Duch ukazuje dawny stan boskiego człowieka – istoty, w której umysł i serce harmonijnie współdziałały, podporządkowane Bogu. Gdy duch dotyka serca Scrooge’a, symbolizuje to przebudzenie prawdziwej jaźni – powrót do świetlistego centrum, które wciąż drzemie pod warstwami egoistycznych wyborów i zapomnienia.
Ale Duch Dawnych Świąt jest również kluczem do odkrycia pradawnej wiedzy – zaproszeniem, by cofnąć się do czasów dawnych wtajemniczonych, którzy obchodzili Boże Narodzenie jako moment mistycznego przebudzenia.
Rudolf Steiner pisał o magii wigilijnej nocy w następujący sposób: „W szczególną noc, którą współcześnie celebrujemy jako święto Bożego Narodzenia, uczniowie szkół misteryjnych przygotowywani byli na doświadczenie wewnętrznej, duchowej wizji, aby mogli ujrzeć to, co w tym czasie całkowicie wycofało z Ziemi swoją fizyczną moc. W długą, zimową noc Bożego Narodzenia nowicjusz był już na tyle zaawansowany, że mógł o północy doświadczyć widzenia. Ziemia przestawała wówczas stanowić dla niego zasłonę dla Słońca — stawała się przejrzysta, przezroczysta. Przez tę przezroczystą Ziemię uczeń widział duchowe światło Słońca, światło Chrystusa.To głębokie duchowe przeżycie nowicjusza znalazło swoje odzwierciedlenie w wyrażeniu: ‚Ujrzeć Słońce o północy’”. (2)
Mówiąc to, Steiner miał na myśli światło Ducha Chrystusowego, który co roku wnika do jądra Ziemi i w noc przesilenia zimowego zaczyna stamtąd wypromieniowywać trzy boskie atrybuty: Miłość, Światło i Życie. W okresie Bożego Narodzenia otwiera się na oścież kosmiczna brama do Boga. Nawet jeśli nie mamy zdolności mistycznych, możemy w tym czasie dostąpić wglądów, odnaleźć odpowiedzi na nurtujące pytania czy rozpuścić swój mrok dzięki intensywnemu Światłu Chrystusa, które wtedy szczególnie przenika atmosferę Ziemi.
W ten sposób Duch Dawnych Świąt staje się nie tylko przewodnikiem po osobistej przeszłości Scrooge’a, lecz także symbolicznym przewodnikiem dla nas – zapraszając nas do doświadczenia pradawnej, ponadczasowej mądrości, która prowadzi od zapomnienia ku Światłu, od niewoli ego ku wolności duszy.
Duch Tegorocznych Świąt
Po spotkaniu z Duchem Dawnych Świąt przychodzi czas na Ducha Tegorocznych Świąt – postać barwną, radosną, emanującą ciepłem i obfitością. Dickens opisuje go jako olbrzyma otoczonego blaskiem świec, wonią świątecznych potraw i zielonych girland, łączącego cechy pogańskiego bożka obfitości oraz chrześcijańskiej miłości. Duch ten pokazuje Scrooge’owi teraźniejszość, którą do tej pory ignorował. Zabiera go do domów prostych ludzi, ukazując radość, wspólnotę i wdzięczność, nawet tam, gdzie panuje bieda. Przypomina, że Boże Narodzenie to nie materialne prezenty, lecz dar serca, życzliwość i obecność. W tym kontekście w książce padają ważne słowa: „Obowiązkiem każdego człowieka jest, ażeby jego dusza zjednoczyła się z duszą jego bliźnich i pozostawała w braterskiej z nimi łączności przez cały czas wędrówki ziemskiej”. Tego zjednoczenia dusz nie można jednak postrzegać w kategoriach społecznej powinności, lecz raczej jako mistyczne wzniesienie się na wyższy poziom istnienia. Na tym poziomie wszystko, co istnieje, zanurzone jest w jednej świadomości – w jednej Woli, która ma plan dla każdego przejawu życia. Panuje tam głęboka znajomość faktu, że materialne istnienie odbija boskość w sposób niedoskonały i nieczysty. W wyższym planie jest jednak miejsce dla tej niedoskonałości – istnieje akceptacja, porządek i cel także dla niej.
Istnieją boskie płaszczyzny, w których panuje wieczna błogość i szczęście, lecz ziemskie królestwo jest inne. Tutaj miłość wyraża się również w akceptacji cienia, w przyjmowaniu „policzków” od losu ze spokojem i świadomością, że są one wpisane w plan naszego życia – dla naszego oczyszczenia i uszlachetnienia. Dopiero wtedy, gdy w naszym wnętrzu narodzi się prawdziwe „tak” wobec cierpienia, będziemy mogli w pełni urzeczywistnić chrześcijańską postawę wyzwalającą od egocentryzmu, postawę, która zawiera się w słowach: „Nie moja, lecz Twoja Wola niech się dzieje, Panie.”
Nie oznacza to jednak, że poddanie się tej Woli nieuchronnie prowadzi do bólu i cierpienia. Oznacza to raczej, że człowiek stopniowo przestaje utożsamiać się ze swoim ego. Traci przywiązanie do zdobywania dóbr, które w tym świecie uchodzą za szczególnie cenne. Z taką postawą wiąże się także rezygnacja z potrzeby kontrolowania wszystkiego, której źródłem jest lęk i chęć ochrony własnego „ja”. Gdy nadrzędnym celem człowieka staje się wyzwolenie od fałszywej świadomości, wtedy z ufnością oddaje się on prowadzeniu – i właśnie w tym zawiera się prawdziwa wolność.
Brama do tej postawy znajduje się w sercu człowieka. Jest nią obecna tam cząstka boskiej świadomości, którą dawni wtajemniczeni nazywali Iskrą Ducha lub Różą. To ona dostraja nas do hojnej miłości – takiej, która obejmuje zarówno doskonałość, jak i niedoskonałość, która jednakowo przyjmuje przyjemność i trud, pochwałę i zniewagę. To miłość, która honoruje wszystkie przejawy istnienia jako wyraz życia, które ostatecznie zanurzone jest w Bogu.
Duch Tegorocznych Świąt skłania nas do zastanowienia się nad naszym kontaktem z teraźniejszością. Nasze umysły są często tak przeładowane bagażem przeszłych doświadczeń, że nie potrafimy odbierać chwili obecnej w sposób czysty, wolny od lęku i uprzedzeń.
Nawet sam nasz aparat poznawczy ogranicza możliwość obiektywnego postrzegania świata. Filozof Alan Watts zauważył, że światło nie byłoby „jasne”, gdyby nie ludzkie oko; ciernie nie byłyby „ostre”, gdyby skóra nie była delikatna; skały nie byłyby „twarde” ani „ciężkie”, gdyby nie istniały mięśnie. „Jasne”, „ostre”, „twarde” i „ciężkie” istnieją jedynie w odniesieniu do naszych zmysłów. Sto lat wcześniej Ralph Waldo Emerson doszedł do podobnych wniosków – mamy skłonność przypisywać zbyt wiele cech światu, a zbyt mało sobie. Fizyk P. W. Bridgman ujął to trafnie: „Ogólnie rzecz biorąc, nie powinniśmy nigdy myśleć o świecie wokół nas, nie uwzględniając układu nerwowego w naszych głowach, za pomocą którego poznajemy świat.” (3)
Róża serca i ukryty w niej potencjał rozwoju pozwalają nam wyzwolić się z ograniczeń obecnego aparatu poznawczego. W miarę duchowego dojrzewania zaczynają rozwijać się subtelne narzędzia poznania niezależne od naszych naturalnych zmysłów. Wraz z tym procesem stopniowo uwalniamy się od naleciałości przeszłości, filtrów, programów i uprzedzeń. Nasz układ nerwowy ulega transformacji – rolę starego systemu przejmuje nowy, dostrojony do wyższych wymiarów percepcji. Warunkujący nas karmiczny bagaż zgromadzony w czakramie podstawy zostaje przepalony, uwalniając nas od nawyku „bycia sobą” w jego ograniczonej, uwarunkowanej formie.
Duch Tegorocznych Świąt jest zawsze taki sam – ofiarowuje nam się nieodmiennie, lecz nasza reakcja nań zmienia się wraz z naszym stanem świadomości. Zbyt często w okresie świąt staramy się zadowolić „bożka obfitości” – gotujemy, sprzątamy, dekorujemy – aż materia zaczyna nas przytłaczać. Forma przerasta treść, a sens ginie pod ciężarem przygotowań. Lecz tak nie musi być.
Przesłanie Ducha Tegorocznych Świąt brzmi: bądź uważny. To w tej właśnie chwili decydujesz, czy podłączasz się do ograniczonej świadomości Scrooge’a – egocentrycznego człowieka masy, czy też otwierasz się na strumień wieczności. Nawet w najciemniejszym momencie życia możesz osadzić się w teraźniejszości i przypomnieć sobie: oto jest chwila – wąska brama do wieczności, oto dar, który pozwala mi wybrać.
W mistycznym wymiarze Duch Tegorocznych Świąt jest mostem między przeszłością a przyszłością – przypomnieniem, że to w chwili obecnej tworzymy swoją rzeczywistość i kształtujemy przyszły los.
Dwanaście Świętych Nocy
To szczególny okres roku – różnica pomiędzy dwunastoma cyklami Księżyca, symbolizującego naturalną świadomość człowieka, a dwunastomiesięcznym cyklem Słońca, które reprezentuje świadomość boską. Rudolf Steiner mówił o nim jako o „czasie poza czasem” – mistycznej przestrzeni między starym a nowym rokiem, w której zatrzymuje się zwykły, linearny czas, i w której człowiek może się duchowo oczyścić i odnowić, ponieważ moce duchowe Zodiaku działają wówczas szczególnie intensywnie.
Każda z Dwunastu Świętych Nocy odpowiada jednemu znakowi Zodiaku, a tym samym jednemu aspektowi ludzkiej duszy. W tym szczególnym czasie mamy możliwość przemyśleć, oczyścić i przygotować w sobie dwanaście duchowych sił, zgodnie z oddziaływaniem znaków zodiakalnych. Rudolf Steiner postrzegał ten okres jako czas zstępowania Duszy Chrystusowej do samego jądra Ziemi oraz otwierania się człowieka na głębszy kontakt z hierarchiami duchowymi.
W wymiarze ezoterycznym w czasie Dwunastu Świętych Nocy może również zajść subtelna przemiana w ciele człowieka, możemy pełniej odbierać inspiracje z wyższych sfer świadomości. Ziemia w tym czasie jest jakby „uśpiona” – życie roślin i przyrody zamiera, dlatego duch ludzki może się przebudzić. Dwanaście dni Świętych Nocy tworzy duchowy kalendarz – każda noc jest „zarodkiem” jednego miesiąca nadchodzącego roku:
- noc 25/26 XII odpowiada styczniowi,
- noc 26/27 XII – lutemu,
- …
- noc 5/6 I – grudniowi.
Kulminacją jest 6 stycznia – Święto Objawienia Pańskiego, które Steiner nazywał dniem objawienia Chrystusa jako Kosmicznego Słońca i początkiem drogi ku wewnętrznej inicjacji. W ten sposób portal Dwunastu Świętych Nocy staje się wyjątkową możliwością działania tu i teraz – wykorzystania tej mistycznej przestrzeni do duchowego oczyszczenia, odnowy i świadomego kształtowania przyszłości.
Duch Przyszłych Świąt
Po Duchu Dawnych i Tegorocznych Świąt przychodzi czas na trzeciego – Ducha Przyszłych Świąt, który w przeciwieństwie do poprzednich jest mroczny, milczący i tajemniczy. Dickens przedstawia go jako postać bez twarzy, w czarnej szacie, która wzbudza strach i niepokój. To duch przyszłości, która jeszcze nie nadeszła, pełnej niepewności i konsekwencji naszych wyborów.
Duch Przyszłych Świąt ukazuje Scrooge’owi skutki jego obecnego życia i postępowania – samotność, zapomnienie, a w końcu śmierć bez godności. To wizja, która ma go przestraszyć i zmusić do zmiany. W tej podróży nie ma radości ani ciepła, jest za to zimny, nieubłagany sąd przyszłości, który czeka każdego człowieka – jeśli nie zmieni swego serca i postawy wobec innych.
Jest to moment, w którym Scrooge staje oko w oko z własnym losem: opuszczonym grobem, bezimiennym, symbolizującym duchowe i społeczne wykluczenie. Ten duch nie mówi, ale jego milczenie jest wymowne – to ostrzeżenie, że przyszłość zależy od tego, co zrobimy teraz.
W głębszym, mistycznym wymiarze Duch Przyszłych Świąt to symbol konieczności przemiany i śmierci ego – starego „ja”, które hamuje duchowy rozwój i przywiązuje nas do cyklu narodzin i śmierci. To zapowiedź wewnętrznej śmierci i odrodzenia, które są niezbędne, by wejść na ścieżkę prawdziwego życia i światła.
W konfrontacji z tym duchem Scrooge zaczyna rozumieć, że zmiana jest nieunikniona, a jego przyszłość zależy od tego, czy otworzy serce na miłość, współczucie i wspólnotę.
Zakończenie
Trzy Duchy Bożego Narodzenia ukazują konfrontację naszej przeszłości – często ciężkiej i pełnej obciążeń – oraz skłonności do projektowania przyszłości, z przestrzenią boskiej wieczności, która przenika i przekracza czas. W tym szczególnym okresie roku łatwiej jest nam dostroić się do Świętego Oddechu – tajemniczej siły przenikającej ziemską atmosferę, łączącej nas ze świadomością całego stworzenia i otwierającej na głęboką jedność.
Pod wpływem tej siły zmienił się Scrooge: „Zmienił się zupełnie. Odtąd był tak dobrym przyjacielem, tak dobrym chlebodawcą, tak dobrym człowiekiem, jakimi bywali dobrzy ludzie za dobrych, starych czasów, w dobrym, starym kraju, w dobrym, starym mieście, na dobrym, starym świecie”.
Niech ten czas Przesilenia będzie dla nas czasem takiej zmiany. Niech otworzy nas na Słońce Nowej Świadomości – miłość, która przenika i obejmuje zarówno światło, jak i cień. Niech dostroi nas do Ciszy, do symbolicznej godziny zero, z której każdy z nas wyłoni się jako Nowy Człowiek – zestrojony z Pełnią.
__________________________________________________________
(1) Charles Dickens, Opowieść wigilijna, Wolne Lektury, tłum. nieznany, Tekst opracowany na podstawie: Charles Dickens, Opowieść wigilijna. Opowieść fantastyczna z ilustracjami, Wydawnictwo Feliksa Owczarka, Łódź 1947
(2) Man int the Light of Occultism, Theosophy and Philosophy, GA 137, Lecture VII, https://rsarchive.org/Lectures/GA137/English/RSP1964/19120609p01.html
(3) Larry Dossey, Słowa, które uzdrawiają. Siła modlitwy a praktyka medyczna, Jacek Santorski & Co Wydawnictwo, 1993.
