Płonący i Rosnący

Płonący i Rosnący

Czwarte spośród „Siedmiu nauk dla zmarłych” C. G. Junga uważane jest za jedno z najważniejszych; nosi ono tytuł „Płonący Krzew i Drzewo Życia”.

PODCAST

 

Dla Junga te nauki czy inaczej kazania [1] tworzą gnostycki mit objawiający w siedmiorakim procesie boską pełnię bytu w ludzkich duszach, które czują się jak martwe.

Proces ten prowadzi przez ich nieświadomą ciemność do świadomego rozpoznania własnego wewnętrznego światła. W trakcie tego procesu zmienia się cały związany z naturą człowiek: staje się świadomy swej najgłębszej boskiej jaźni jako swojej pierwotnej natury.

U podstaw  wielu obrazów i symboli w tym kazaniu leży niezmierne bogactwo przeszłego rozwoju ludzkości. Są to nieświadome praobrazy doświadczeń duszy i formy ekspresji rzeczywistości duchowych (archetypy), które zawierają w sobie strukturę misteriów (sekretów duszy, które mają zostać ujawnione).

„Prawda nie przyszła na świat naga, lecz w symbolach i obrazach.” [2]

Eros i drzewo życia

W tym kazaniu Jung kontrastuje ze sobą potężne archetypowe obrazy duszy: „płonącego” i „rosnącego”. Są to dwa duchowe impulsy, które ukazują dwoistość niedających się pogodzić głębin naszej ludzkiej duszy. Ich symbolami są ogień i woda.

„Płonący to Eros w postaci płomienia. Świeci trawiąc. […] Eros rozpłomienia się i umiera.”

„Rosnący to drzewo życia, które rosnąc gromadzi żywą materię i zieleni się […] Drzewo życia zaś rośnie powoli i stale”. [3]

Ogień i woda to dwa podstawowe przeciwstawne elementy natury. Tworzą one pierwotne energie: męską – pozytywną i żeńską -negatywną. Nie chodzi przy tym o ocenę moralną, ale raczej o współzależne interakcje.

Ogień symbolizuje męską energię. Emanuje światłem i ciepłem, działa dynamizująco, a także wysuszająco i utwardzająco; porusza się pionowo. Woda reprezentuje „Matkę Życia” w obrazie pierwotnego morza (= prasubstancja), porusza się poziomo, ma działanie przyjmujące, jest zmienna (rozpuszcza, odparowuje, krystalizuje) i jest nośnikiem informacji.

Płonące odpowiada energetycznemu ognistemu impulsowi duszy i jej miłości (Eros) i ponagla do swobodnej, dynamicznie-stwórczej przemiany jaźni. Rosnące natomiast wskazuje na impuls duszy w kierunku rozwoju i zachowania życia, i odpowiada energii wody.

Człowiek, jako mikrokosmos, rozwija zróżnicowaną świadomość siebie i otaczających go bezpośrednio form życia, a jednocześnie, jako mikrokosmos, żyje w wielkiej naturze i jej warunkach, które go otaczają. Obie te okoliczności określają dwa kierunki jego energii życiowych.

Z jednej strony dąży on do indywidualnego, swobodnego samopoznania i kreatywnego rozwoju swoich możliwości, a jednocześnie szuka sensu życia w wyższej, „pionowej”, duchowej jedności. „Idąc, granic duszy byś nie odkrył, każdą przemierzając drogę: tak głęboki ma Logos […] samego siebie powiększający”, stwierdził Heraklit, a ognisto-duchowa dusza „sucha: najmądrzejsza i najlepsza” [4]. Odnosząc się do dużej części ludzkości dodał: „Ludzie dają się oszukiwać w tym, co jest oczywiste […]” [5].

Z drugiej strony człowiek tworzy zbiorową społeczność na poziomie horyzontalnym.

„Ludzie są słabi i nie potrafią podołać swej rozmaitości, gdyż mieszkają blisko siebie i potrzebują wspólnoty, by móc unieść swą szczególność i osobliwość”, mówi Jung w czwartym kazaniu.

Obie siły, płonąca i rosnąca, wspólnie tworzą cywilizację i kulturę społeczeństwa, a mimo to żyją w dwóch różnych światach dusz duchowych. Stale powstają nowe formy i struktury, które z biegiem czasu stają się coraz bardziej złożone i zawsze wymagają wspólnych negocjacji. Siła rosnąca chce zachować nabyte wartości i swoje tradycje, a jej krystalizująca energia zaczyna gasić wolny płomień siły płonącej. W tym momencie obie siły toczą swoją „najfatalniejszą walkę”.

Wolny, indywidualny człowiek musi przezwyciężyć swoją własna naturę, przemienić ją i wznieść się ponad to, co rośnie. To nie społeczność będzie kierować twórczym bohaterem, ale dokładnie odwrotnie. [6]

Organizm psychiczny stanowi jedność, a jednak potężne dualne siły zawsze walczą w nim o przewagę. To dwie dusze w naszej piersi, o których mówił Goethe. To także duchy świata i bogowie, którzy w mitologii greckiej, wpleceni w kosmiczną duszę świata, toczą ze sobą śmiertelną walkę.

Obie siły są częścią naturalnego porządku natury. Walka o utrzymanie życia, ewolucja, rozkład i odnowa – wszystko to ujawnia energie dialektycznych praw natury. Istnieje w niej spokojny wschód słońca i gwałtowna erupcja wulkanu. Słodki słowik jest tak samo naturalny jak niebezpieczny orzeł. Człowiek, który sam jest częścią tej natury, może być spokojny i jednocześnie niebezpieczny. Jako jedyna istota w tej naturze ma również możliwość przeniknięcia do nowego stanu świadomości duszy, który pozwala mu przezwyciężyć dotychczasową naturę.

Chęć ingerencji w dynamikę natury i zjednoczenia jej przeciwieństw, wynika natomiast z nieświadomych ludzkich wartości moralno-abstrakcyjnych, nie jest naturalna i dlatego w historii zawsze okazywała się porażką.

Koncepcja ludzkiej woli Rousseau, bycia dobrym w naturalnym stanie i, zgodnie z umowa społeczną, podporządkowania się woli wszystkich dla dobra społeczeństwa, formułuje naturalne prawo oparte na abstrakcyjnym wyobrażeniu idealnego społeczeństwa równych sobie osób. Prawo to zostało nadużyte i ostatecznie doprowadziło do tego, że ludzie o podobnych poglądach – w celu ochrony swojej wspólnoty – oddzielali i wykluczali „inaczej myślących”. To wizja, która nie tylko doprowadziła do fazy „rządów terroru” (1793/94) podczas Rewolucji Francuskiej, ale również do wielu poważnych katastrof w historii ludzkości.

Kosmiczna para przeciwieństw

Obie te moce opierają się na kosmicznych pra-zasadach: męskiej (ogień) i żeńskiej (woda) i są pierwotnie ze sobą połączone w boskiej jedności. Jednakże kosmos i wszystkie jego stworzenia podlegają procesom dwój-jedni w świecie ludzkich doświadczeń. Ich stawanie się i przemijanie dokonuje się w formie polaryzacji jako oddzielenie i ponowne zjednoczenie się siły, która objawia się w dwóch różnych, przeciwstawnych cechach.

Proces ten przedstawiony jest w symbolu jin i jang: w jasnym, męskim, duchowym i twórczym jang oraz w ciemnej, przyjmującej, zmiennej zasadzie żeńskiej jin. Obie te zasady zawierają w swych symbolach biegun przeciwny jako punkt: jang w jin i jin w jang. Wskazuje to na związek i wymóg równoczesnego zrównoważonego wzrostu jednego w drugim, dnia w nocy i nocy w dniu.

Według Heraklita wszystko zawiera w sobie przeciwieństwa, a jednak dąży do niewidzialnej harmonii – „Przeciwne, zbieżne; i z tego, co różne, najpiękniejsza harmonia. I wszystko powstaje z niezgody” [7], aby znów wiecznie ze sobą walczyć.

We wszystkim widzi on dynamiczny ruch pierwotnego, duchowego ognia i tylko w tym sensie powiedział, że jedno jest jednocześnie wielością. Buduje i niszczy, a jednocześnie kształtuje według niewidocznego, zgodnego z prawem porządku, nieustanne, ewoluujące stawanie się tworzenia i jego stworzeń. „Tego kosmosu, tego samego dla wszystkich, nie stworzył ani któryś z bogów, ani z ludzi, lecz zawsze był, jest i będzie ogniem wiecznie żywym, zapalającym się według miar i według miar gasnącym” [8].  Odwieczne i jedyne stawanie się, całkowita nietrwałość wszystkiego, co rzeczywiste, co nieustannie tylko działa i staje się, a nie jest, jak uczy Heraklit, straszliwą i oszałamiającą koncepcją, a jej wpływ jest najbardziej zbliżony do uczucia, jakie towarzyszy komuś, kto podczas trzęsienia ziemi traci wiarę w solidność gruntu pod nogami, jak powiedział Nietzsche.

Dwa bogodiabły

W czwartym kazaniu Junga obie moce – Płonąca i Rosnąca – nazwane są dwoma bogodiabłami, ponieważ „Dobre i złe jednoczy się w płomieniu. Dobre i złe jednoczy się w rośnięciu drzewa. Życie i miłość przeciwstawione są w swej boskości”.

Obie siły są nie tylko podporządkowane biegunowej dynamice światła i cienia, ale w każdej z nich istnieje szersza, jeszcze bardziej przeciwstawna, ale jednocześnie oparta na współpracy, relacja dobra i zła.

W czwartym kazaniu czytamy dalej: „Niezmierzona jak zastępy gwiazd jest liczba bogów i diabłów. […] Niezliczeni bogowie oczekują uczłowieczenia. […]  Człowiek ma swój udział w istocie bogów, pochodzi od bogów i do Boga zmierza.”

Jung zwraca tu uwagę, że „niezmierzona” liczba wszystkich bogów i diabłów odpowiada równie wielkiej obfitości w nieprzestrzennym świecie natury duchowej, „którą zgromadziły i organicznie skondensowały miliony lat żywego rozwoju […]. A obrazy te nie są bladymi cieniami, lecz raczej potężnie działającymi warunkami mentalnymi […]”, które powinniśmy sprowadzić do naszej świadomości i przez to uwolnić.

W czwartym kazaniu Jung przypomina o bogatym świecie obrazów w starych gnostyckich mitach i podkreśla zubożenie i osłabienie naszych dusz, kiedy upraszczamy je w puste słowa i racjonalizujemy. „Ściągacie przez to na siebie mękę niezrozumienia i kaleczycie Stworzenie, którego istotą i dążeniem jest różność”.

„Mogę jedynie cicho trwać w najgłębszym podziwie i zachwycie patrząc na otchłanie i wyżyny natury duchowej (…).” [10]

„Każda gwiazda jest bogiem i każda przestrzeń wypełniona gwiazdą jest diabłem. Co pustopełne tej całości, jest zaś Pleromą”, czytamy dalej w czwartym kazaniu Junga. Światło gwiazdy (albo innej siły) jest zatem – zgodnie z podstawową zasadą polaryzacji – przenoszone przez własną ciemną, pełną pustki, przestrzeń i ponownie pochłaniane. To „pustopełne” całości to Pleroma, która niesie, jednoczy i ponownie rozwiązuje wszelkie przeciwieństwa.

We wszystkich ziemskich stworzeniach Pleroma jest rozdarta na przeciwieństwa. Skuteczną siłą przeciwieństw jest bóg Abraxas, który ujawnia dialektyczne siły i ponagla je do ponownego zjednoczenia. „Czynność ich łączy. Dlatego Czynność stoi ponad nimi […], ona to bowiem jednoczy Pełnię i Pustkę w ich działaniu”. [11] My, ludzie ziemscy, doświadczamy siły Płonącego i Rosnącego jako dwóch odrębnych przeciwieństw, działań dobrych albo złych, jasnych albo ciemnych.

Mistyk Jan od Krzyża opisał, jak nagle poczuł się jak w ciemnej nocy, i dopiero później zrozumiał, że było to boskie światło.

Drzwi do wolności duszy otwierają się

Podczas długiej drogi doświadczeń ludzka dusza może doznać tej krótkiej chwili, w której przeciwieństwa w niej nagle ustają. Jest to moment, w którym następuje ich rytmiczna zmiana z jasnego płonącego w ciemne rosnące i odwrotnie. To wąskie miejsce przełomu jest centralnym punktem pomiędzy pionowym i poziomym ruchem obu przecinających się przeciwieństw. Punkt przecięcia leży w ludzkim sercu, które jest ośrodkiem duchowego ognia w mikrokosmosie, jak również w makrokosmosie. Tworzy on coś trzeciego – centrum równoważenia obu przeciwnych sił.

W przeżywanym „teraz” ludzkie serce otwiera się i uwalnia duszę od dławiącego uchwytu nieświadomości, która wywołuje w niej zwodnicze i bolesne działanie przeciwieństw.

W tym „teraz” również to, co Płonące, miłość (Eros), może zdecydować się na życie i odnowić je poprzez swoje oddanie. Dusza zaczyna teraz przeczuwać nieskończoną całość tego wydarzenia i mówi „tak” wielkiej sile, która się w niej objawia.

Dag Hammarskjöld w swoim dzienniku daje świadectwo jednemu z takich przeżytych momentów:

„Nie wiem, kto – lub co – postawił to pytanie, nie wiem, kiedy ono zostało postawione. Nie przypominam sobie nawet, jak na nie odpowiedziałem. Jednak w jakimś momencie odpowiedziałem komuś – lub czemuś – „tak” i od tej chwili byłem pewny, że życie ma sens, i dlatego celem mojego życia jest samooddanie”.

„Tak”, które wypowiada dusza, nadaje jej wielkość, którą ma na myśli Jung, kiedy mówi, że wewnętrzny wielki wie, że długo wyczekiwany przyjaciel duszy, nieśmiertelny, teraz rzeczywiście przyszedł, aby „powieść za sobą jeńców” (Efez. 4:8).

Jaźń

Kim jest ten długo wyczekiwany przyjaciel?

Według Junga, w tym gnostyckim tekście, jest on wewnętrzną jaźnią człowieka, która od początku życia jest w nim obecna jako boska siła, niczym gwiazda w zenicie, „oto jego świat, jego Pleroma, jego boskość”. Prawdziwa jaźń jest duchową iskrą boskiego ognia w sercu człowieka. Leży w centrum ludzkiego mikrokosmosu i łączy w jedną całość  świadomość i nieświadomość. „Nic nie dzieli Człowieka i jego jedynego Boga, jeżeli Człowiek zdoła odwrócić swe oczy od płomiennego widowiska Abraxas”. [12]

Według Junga Chrystus jest archetypicznym symbolem jaźni. O Chrystusie mówi się, że jest on „pierwotną mocą kosmiczną” duchowej siły ognia słońca, która jest ustanowiona „Ponad wszelką nadziemską władzą i zwierzchnością, i mocą, i panowaniem […] nie tylko w tym wieku, ale i w przyszłym”. (Efez. 1, 21). Dlatego w Nim skupione są i urzeczywistnione wszystkie aktywne praobrazy, ponieważ w Nim wszystko spełnia się we wszystkim „przez więcej życia, większą pełnię, większą moc”. [13]

Przez Chrystusa Pleroma staje się symbolem całkowitej pełni. Według Junga jaźń jest nieodłączną zasadą człowieka, która dąży do pełni i całości.

Jego „ja” jest świadomym aspektem tej siły, która stopniowo staje się świadoma jedności i wielości tej jaźni, kiedy po długiej drodze dojrzewania poddaje się procesowi poznawczemu duszy i staje się jej sługą. Przy tym dusza stopniowo uzupełnia zbiorowe wartości wartościami indywidualnymi, a wartości i przykazania nadawane przez autorytety zewnętrzne trawione są przez ogień Płonącego i zastępowane przez własne wewnętrzne prawa.

„Zasady porównywalne są do elementu wody, a ich wykonanie do elementu ognia” i wtedy człowiek staje się „mistrzem budowniczym”, który doprowadza „do jedności między wodą a ogniem”. [16]

Odtąd jaźń może działać w oczyszczonym „ja” przy pomocy odpowiedniej postawy życiowej człowieka, czego „ja” nie jest w stanie w pełni pojąć. Jaźń jest postrzegana jako „ten Inny”, który jednakże dopiero  przez swoje całkowicie inne „Ja”, względnie przez swoją całość, włącza świadomość. Tak więc człowiek nosi w sobie cel, którego wewnętrznie pragnie, tak jak gąsienica nosi w sobie potencjał stania się motylem.

Droga wzrostu duszy duchowej człowieka jest według Junga procesem stawania się sobą, ponieważ Jaźń zaczyna przeprowadzać wewnętrzny proces przemiany w człowieku. Jung nazywa go procesem indywiduacji, bo słowo individuum podkreśla wewnętrzną, niepodzielną, świadomą całość człowieka.

Jung powiedział: „Nie ja tworzę siebie, raczej przydarzam się sobie”.

_______________________________________

[1] C.G Jung (1875 -19610) twórca psychologii analitycznej napisał traktat Septem Sermones ad Mortuos (Siedem nauk dla zmarłych) po doświadczeniu głębokiego kryzysu w wieku około 40 lat, po rozstaniu z nauczycielem Zygmuntem Freudem.

[2] Ewangelia Filipa.

[3] Sermo IV [polski tekst: C.G. Jung].

[4] K. Mrówka, Heraklit. Fragmenty: nowy przekład i komentarz, Warszawa 2004, B 45 i B 115.

[5] Heraklit, B56 w: Episteme – o poznaniu filozoficznym i naukowym 2.pdf

[6] Joseph Campbell, „Bohater o tysiącu twarzy”, cytowany przez C. G. Junga.

[7] K. Mrówka, Heraklit. Fragmenty: nowy przekład i komentarz, Warszawa 2004, B 8.

[8] Tamże, B 30.

[9] Fryderyk Nietzsche, Heraklit, w: Texts of Philosophy, Monachium 1973 str. 8-9.

[10] Stephan A. Hoeller, “Gnoza Junga”.

[11] Sermo II [polski tekst: C.G. Jung].

[12] Tamże, Sermo VII.

[13 Alfred Dedo Müller, “Prometheus oder Christus” (Prometeusz czy Chrystus), Lipsk 1944.

[14] Catharose de Petri, ”Żywe Słowo”, Instytut Rozekruis Pers, 2024.

Udostępnij ten artykuł

Informacje o wpisie

Data: 21 lutego, 2025
Autor: Sibylle Bath (Germany)
Zdjęcie: fireplace-Henning Sørby auf Pixabay CCO

Ilustracja: